Witajcie !
Od razu chciałbym was przeprosić za to ,że rozdział pojawił się tak późno .
Niestety moje wena była bardzo kapryśna . Wybaczcie jeszcze raz ...
Postaram się szybciej pisać . :)
Dziękuję za cierpliwość i zapraszam do czytania . ( co do przeprosin , to przepraszam za urwanie w takim momencie ... )
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciepłe i suche powietrze owiewały moje włosy , a morski wiatr delikatnie schładzał moje ciało .
Pomyślałem sobie że w innych okolicznościach mógłbym tutaj odpocząć .
Egipt wydawał się być świetnym krajem .
- Nawet o tym nie myśl . Pamiętaj po co tu jesteśmy . - warknął do mnie Al .
- Grrr , znowu siedzisz mi w myślach ? Zaczyna mnie to denerwować ! - burknąłem zdenerwowany .
- Ha ? Ukrywasz coś przede mną ? Nie wiem o czymś ? - zdradziecko popatrzył mi w oczy .
- Nie , nic z tych rzeczy . - zaśmiałem się zakłopotany .
- No dobra , dam ci spokój . Mamy coś do zrobienia .
- Tak , wiem . Ale mam do ciebie małą prośbę , nie wnikaj do mojego umysłu . To nie jest fajne . - żachnąłem się .
- Postaram się ... - zaśmiał się jasnowłosy.
- Do rzeczy . El Shanawi znajduje się na pustynnym obszarze zaraz za Luxorem , niedaleko grobowców faraonów . To całe miasto przypomina raczej pustynną wioskę ... - przymknąłem oczy
- Ale forteca władczyni tego obszaru jest ogromna , aby mieszkać w tym całym mieście trzeba mieć kupę forsy . Do każdego domu dochodzi czysta woda . Spotykają się tam handlarze z całej Afryki . - dokończył Alex .
- Do Luxoru mamy ponad trzysta kilometrów . - złapałem się za głowę .
- Jeśli się sprężymy będziemy tam za półtora godziny . - zaśmiał się wampir .
- W drogę ... - mruknąłem .
Moją walizkę z ciuchami przymocowałem do swoich pleców sznurem , a Aleksander zrobił to samo .
Gotowy skinął do mnie głową na znak i popędził wzdłuż szerokiej asfaltowej drogi .
Momentalnie ruszyłem za nim . Chwilę mi to zajęło gdyż on był dosyć szybki .
Gdy byłem już kilka kroków za nim przypomniała mi się chwila gdy tak pędziliśmy do Londynu .
Doskonale pamiętam to jak Alex niósł mnie na rękach , a ja cały czas wpatrywałem się w niego .
Przez misję którą wyznaczyła nam Lisa zbliżyłem się nieco do Aleksandra .
Wiedziałem że mogę mu ufać .
Przez ułamek sekundy jasnowłosy odwrócił głowę w moją stronę , a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech .
Speszyłem się . Znowu musiał czytać mi w myślach .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Luxor był już niedaleko . Okolica była wyludniona , jedynymi istotami tutaj był zwierzęta .
Wśród nich poznałem kilka skorpionów , dało się także zauważyć ślady węża .
W pewnym momencie droga się urwała i musieliśmy biec po piasku . Przed nami stało małe wzgórze .
U jego podnóża napiąłem mięśnie nóg aby je przeskoczyć , momentalnie wybiłem się w powietrze i wylądowałem na jego szczycie .
W oddali widoczne już była Dolina Królów i Luksor . Było już późno , jednak miasto było oświetlone .
Alex wziął wdech i zsunął się piaskowym wzgórzem w dół . Śledząc jego ruchy zrobiłem dokładnie to samo .
Przemieszczaliśmy się poza miastem , a przed nami rozchodził się Nil .
Tafla wody delikatnie błyszczała w blasku księżyca . Woda chwilami była niespokojna , gdyż krokodyle pływały z jednej strony rzeki na drugą .
Byłem w stanie ujrzeć ich oczy . Gady groźnie na mnie spoglądały , a ich pionowe źrenice przeszywały mnie na wylot .
W pewnym względzie były podobne do moich gdy się żywiłem , teraz byłem w stanie zrozumieć strach ofiar wampirów .
Miasto pozostało daleko w tyle , a niedaleko przed nami stał wielki mur .
Był on wysoki , a przy jego rogach stały wieżyczki . Cały ten obiekt był wykonany z piaskowca , i człowiek miałby problemy z odnalezieniem go pośród pustyni .
Gdy zbliżaliśmy się do bram El Shanawi poczułem mroczną aurę .
Wszystko zawirowało , usłyszałem jak Alex wykrzykuje moje imię . Poczułem lekki ból w klatce piersiowej , zostałem odepchnięty .
Opadłem z wielką siłą na piach pozostawiając za sobą wielką dziurę w piachu .
Dopiero teraz przejrzałem na oczy . Przede mną stał znajomy mi jasnowłosy , był on w pozie szykującego się do ataku drapieżcy .
Ujrzałem także dwóch mężczyzn stojących naprzeciw niemu . Z pewnością byli oni wampirami , lecz ich skóra była inna . Była ciemna .
Obaj napastnicy wyglądali identyczne . Ich oczy były tak samo czerwone , byli tej samej postury . Mieli kruczoczarne długie włosy zaplecione w cienki warkocz .
Stroje tych postaci składały się z czarnej , krótkiej kamizelki wykonanej z jedwabiu , odziani byli też w czerwone pumpy .
Byli atletycznie zbudowani . Pobiegli w stronę Alexa . Przeraziłem się , jeden z nich miał przy sobie włócznię , zaś drugi dwa ostrza .
Starali się oni atakować , lecz Alex wykonywał uniki . Wszystko działo się tak szybko .
Mężczyzna z ostrzami był zwinniejszy niż Aleksander . Zbliżył się do niego , chwycił za koszulę i uderzył nim o grunt .
Napastnik wskoczył na niego i przystawił mu noże do szyi , nad głową Alexa stał drugi mężczyzna a w ręku trzymał włócznię .
Nie mogłem znieść tego widoku , momentalnie krzyknąłem .
- Horusie , chyba o kimś zapomnieliśmy . -zaśmiał się napastnik z nożami .
- Amon , przecież wiem . Już się nim zajmę . - odezwał się drugi po czym ruszył w moją stronę .
Zbliżał się on powoli , wprost rozkoszował się moim przerażeniem . Na jego twarzy widniał perfidny uśmiech .
Był już przy mnie , a ja ze strachu nie mogłem się ruszyć . Chciałem się ruszyć , ale kończyny odmawiały mi posłuszeństwa .
W ułamku sekundy spojrzenie mężczyzny zmieniło się . Z morderczego w pełne żądzy , coś tu było nie tak .
Wbił swoją włócznię tuż przy mojej głowie , co wprawiło mnie w histerię .
- Amonie , wiesz co ? On jest całkiem śliczny . - powiedział dobitnie i kucnął przy mnie .
- Jeśli chcesz , możesz się nim zabawić , ale tylko przez chwilę . Pamiętaj że mamy złożyć raport naszej pani . - powiedział chłodno wampir z ostrzami .
- Już ja się nim zabawię . - lewą dłonią złapał mnie za szyję a prawą położył na mojej klatce piersiowej .
Błyskawicznie i głośno porwał moją koszulkę na strzępy . Zachichotał i kciukiem przejechał po moim brzuchu .
Przystawił swoje usta do mojego torsu , przejechał językiem po moim sutku .
Potwór , inaczej nie mogłem go nazwać . Wszystko to było obleśne , okropne . Bałem się co będzie dalej .
- Nie ... - wydusiłem z siebie .
- Co nie ? - zapytał z pogardą .
- Proszę ... - szepnąłem .
- Nic nie słyszę , mów głośniej . - zaśmiał się po czym chwycił za moją klamrę paska od spodni .
- Nie ! Przestań ! - krzyknąłem .
Nagle usłyszałem krzyk , i odgłos łamanych kości . To Alex w końcu poradził sobie z Amonem , połamał mu kończyny i skręcił kark .
Błyskawicznie przybiegł do mnie i chwycił mężczyznę za głowę i podniósł do góry .
- Jak śmiałeś go tknąć ! - warknął jasnowłosy .
- Ja ... Ja nie chciałem . - wydukał .
- Tak , wiem . Wiem co chciałeś zrobić . Teraz będziesz cierpiał . - zasyczał Aleksander .
Jasnowłosy był w tej chwili inną osobą , nie był tym , którego znałem . Dziwna , mroczna aura krążyła wokół niego .
Przypominał teraz bezwzględnego zabójcę . Mogłem nawet przewidzieć co ma zamiar zrobić .
Wniknąłem do jego umysłu :
- Najpierw cię pomęczę , a potem wyrwę ci wszystkie kończyny . Zrobię to wyjątkowo brutalnie ... To co zrobiłeś było nie dopuszczalne . - tak Alex powtarzał sobie w myślach .
Powoli Al zaczął przystępować do czynów . Wbił palce w brzuch Horusa i zaczął nimi poruszać . Ciemnowłosy wydał z siebie okrzyk bólu .
Alex tylko się uśmiechnął . W pewnym momencie wsadził w brzuch mężczyzny całą dłoń i przebił go na wylot .
Ofiara jasnowłosego wyła w agonii . Byłem przekonany że będzie mi sprawiał przyjemność widok jak on cierpi , lecz tak nie było . Za to co chciał mi zrobić ... Bezproblemowo mógł on już nie żyć .
Jednakże mała cząstka mnie nie pozwalała na to , by Horus tak cierpiał . W głębi duszy nikomu bym tego nie życzył .
Chwilę po tym ciemnoskóry został pozbawiony przedramienia . Aleksander wydawał się pławić ze szczęścia tym widokiem .
Przyprawiło mnie to o mdłości , nie mogłem już na to patrzeć .
- Alex ! Przestań , daj mu już spokój ! - krzyknąłem błagalnie .
- Nie wtrącaj się ! warknął na mnie i zaczął dalej maltretować mężczyznę .
Chwycił Egipcjanina za plecy i wbił w nie swoje pazury , tak aby wrzeszczał z bólu . Nie chciałem aby tak się stało .
W pewnym momencie Alex wyrwał ofierze drugą rękę . Ten widok był nie do zniesienia .
Szybko wstałem na nogi i podbiegłem do Aleksandra . Od tyłu złapałem go za biodra i wtuliłem go w siebie .
- Proszę ... Już dosyć , przestać . - szepnąłem błagalnie .
- Odejdź ! - odepchnął mnie z całej siły .
- Co powiedziała by Lisa . Ona nie pozwoliła by na to aby ktokolwiek tak cierpiał . - powiedziałem mu telepatycznie .
- Ona nie ma z tym nic wspólnego . - krzyknął Aleksander , który raz po raz przebijał ciało Horusa .
- Jeśli on ma zginąć ... To błagam cię załatw to szybko ... - przybiegłem do poranionego Egipcjanina , usiadłem przy nim i ułożyłem jego głowę na mych kolanach .
- Co ty robisz ?! - krzyknął Alex .
- Pozwól mi to zrobić . - szepnąłem przez łzy .
- Rób co chcesz ! - warknął jasnowłosy , po czym się oddalił .
- Dziękuję ... - dobiegł do mnie cichy głos Horusa .
- Przepraszam cię za niego . - moje łzy spływały na jego twarz .
- Ja ... To ja ... Powinienem przepraszać . - mruknął .
- Jednak nie dajesz mi wyboru ... Nie chcę cię zabijać , ale jeżeli tego nie zrobię ... To on ... - wytarłem łzy z mojego policzka .
- Rozumiem ... Proszę ... Zrób to ... - uśmiechnął się lekko , a jego twarz chociaż zmaltretowana wydawała się szczęśliwa .
To prawda , nie chciałem tego robić . Ale Horus i tak już cierpiał .
Powoli uniosłem dłoń , chwyciłem za długą włócznię Egipcjanina i skierowałem ku jego sercu .
Gdy już miałem wymierzyć ostatni cios zawahałem się na moment .
Znów ciemnowłosy się uśmiechnął , a mimo tego bardzo cierpiał . Musiałem powstrzymać jego cierpienie .
Teraz to zrobiłem , mocno i zdecydowanie przebiłem jego klatkę piersiową .
Po zabiciu Horusa momentalnie napadło mnie ogromne poczucie winy .
Wcale nie musiało do tego dojść , Alex mógł go zauroczyć .
- Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem . ?! - pomyślałem .
W tym momencie "wyłączyłem" swoje uczucia .
Jasnowłosy zdecydował że zwłoki braci wrzucimy do Nilu .
Podniosłem ciało jednego z nich i pobiegłem w stronę rzeki . Kątem oka spojrzałem na nieżyjącego Horusa .Wyglądał jakby spał .
Rana od przebicia się zasklepiła , gdyż w swoim krwiobiegu nadal miał świeżą krew.
Ciemne kosmyki opadały na jego stężałą twarz . Zdawał się być taki łagodny . W jednym momencie coś zwróciło moją uwagę .
Wampir oznakowany na karku . Był to czarny kieł księżyca , w którego w środku znajdował się mały krzyż .
Zawołałem Alexa . On niósł Amona .
- Tatuaż ... On ma na szyi dziwny tatuaż . - podniosłem lekko głos .
- Tak , ma tatuaż . Jest znak przynależności . Oznacza to że ci dwaj służą dla kogoś . I ten ktoś to zapewne kuzynka Vladimira . - mruknął nadąsany .
- Ach tak . - powiedziałem wrzucając ciało Amona do Nilu .
Jasnowłosy obrócił się na pięcie i ruszył w stronę miasta , lecz ja przez moment wpatrywałem się w odpływające ciała .
Ciężki byłby to dla mnie widok , gdybym nie wyłączył swoich emocji . Ale było w tym coś pięknego . Oboje płynęli obok siebie , ich dłonie lekko się stykały .
Za nimi woda przybrała mętny , czerwony kolor . To z powodu ran Horusa , Alex aż za bardzo go zmasakrował .
Nie minęła chwila jak za braćmi zaczął czaić się wygłodniały aligator , który błyskawicznie wgryzł się w ciało w jednego z nich .
Mimo że byłem daleko od nich złapałem za kamień i z ogromną siłą rzuciłem w gada . Nie wykonał on już ruchu .
- Szkoda , że tak musiało się to potoczyć . - pomyślałem po czym pobiegłem do Aleksandra .
Zdawał się być wnerwiony , nie . Był on wściekły . Całą drogę się nie odzywał , a ja zrobiłem to samo .
Trochę mnie to zdziwiło , ale nikt już nas nie zaatakował . Bez problemowo wkroczyliśmy do do miasta .
Z wrażenia opadła mi szczęka .
El Shanawi , cała ta wioska wcale jej nie przypominała . Myślałem że będzie bardzo mała , gdyż nie można jej było ujrzeć z pustyni .
Myliłem się , było to naprawdę ogromne miejsce . Na północ od głównej bramy znajdowała się kamienna droga prowadząca do centrum .
Rozchodziła się także na wschód i zachód . Przy dróżkach stały domy , a każdy był wielki .
Mówiono że na pobyt w tej wiosce mogą pozwolić sobie tylko najbogatsi i rzeczywiście tak było .
Wszystkie rezydencje były wykonane z piaskowca , każdy budynek był więc podobny .
Jednakże można było zauważyć różnice w architekturze . Jedne z domów miały piętra , zaś inne były piętrowe .
Ci bardziej bogatsi posiadali krużganki , wzniesione na kolumnach zdobionych przez ryciny przedstawiające wydarzenia z egipskiej mitologii.
Framugi okien przeważnie wykonywano z żelaza , ale można było ujrzeć tu je ze złota . Często szyby były przyciemniane , co świadczyło o tym że w takim domu może mieszkać wampir .
Alex opowiadał mi że wielu z nas tutaj żyje , lecz nie zdawałem sobie z tego sprawy że aż tylu .
Atmosfera wokół była dosyć dziwna , stale czułem się obserwowany . Było to dziwne uczucie .
Spacerujący stale świdrowali mnie swoim wzrokiem . Były to zapewne zamożne osoby . Zwykle za takimi posłusznie wędrowało kilkoro ludzi , zapewne niewolników .
Podążałem stale za Alexem , skręciliśmy w prawo a potem w lewo . Wkroczyliśmy w ciemną uliczkę i szliśmy naprzód .
W powietrzu unosiła się dziwna atmosfera . Szybko znaleźliśmy się na innej ulicy .
Na ścianie jednego z budynku wisiała tabliczka z napisem "Kali mauta" co w języku hindi oznaczało czarną śmierć .
W tym miejscu nie było prawie że nikogo . Czasami dało się zobaczyć tajemnicze osoby odziane w czarne płaszcze .
Wszystko było tutaj mroczne , gdyż wszystkie budynki były zasłonięte przez coś , co przypominało namiot cyrkowy .
Jasnowłosy zatrzymał się przed jednym budynkiem .
Był to wielki jednopiętrowy dom wzniesiony z czarnej , lśniącej cegły . Okna były wysokie lecz wąskie i strzeliste .
Willa przypominała zamek , zakończono ją ostrymi wieżyczkami .
Przed drzwiami stał jakiś młody mężczyzna odziany w białą koszulę i kobaltowe spodnie .
Miał śniadą karnację , wydawał się wysoki .
Jego morelowe , długie włosy były opuszczone w dół . . A jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie uważnie .
Szybko jednak zwrócił się do Al'a .
- Mój panie , cieszę się w końcu wróciłeś . Nie było cię z pięćdziesiąt lat ! . - powiedział błękitnooki
- Witaj Ozyrysie . Dobrze cię znów widzieć . - mruknął Aleksander .
- Miałem nadzieję że pan kiedyś wróci . - szepnął mężczyzna otwierając drzwi do domu .
- Musiałem odpocząć od tego miejsca . - wszedł do środka .
- Widzę że mamy gościa . - uśmiechnął się Ozyrys .
- Tak , jest to ... Mój towarzysz ... - powiedział dobitnie jasnowłosy po czym wpuścił mnie do środka .
Wnętrze budynku wydawało się być nie z tej epoki . Ściany ozdobiono ciemnozielonymi tapetami , które wydawały się lśnić .
Na podłodze szare deski .Pomieszczenie było praktycznie puste . Jedyne co można było tu ujrzeć to kilka par drzwi prowadzących do innych pomieszczeń , są tu też schody prowadzące na piętro .
W powietrzy unosił się znajomi mi słodki zapach , i z pewnością była to krew . Nie jadłem od przylotu do Egiptu , mimo że zjawiłem się tu nie dawno naszło mnie wielkie pragnienie .
Delikatna woń lekko mnie rozdrażniła , ale jednak panowałem nad sobą
Ozyrys otworzył nam drzwi do salonu i wprowadził nas do niego . Było to skromne pomieszczenie w wystroju identycznym co przedsionek .
Pokoje były niezwykle symetryczne . Przód i tyły budynku były prostokątne i kwadratowe , zaś w jego rogach były wieże .
W izbie jedynie stała biała sofa , stolik i półki z książkami . Zachęcającym gestem błękitnooki nakazał byśmy usiedli .
Alex powiedział coś po francusku do mężczyzny , a ten zabierając nasze bagaże zniknął .
Przez długą chwilę srebrnowłosy nic nie mówił , lecz z czasem się odezwał :
- Dziś możesz odpocząć , a jutro wznowimy poszukiwanie sztyletu .
- Dobrze .
- Ozyrys za chwilę przygotuje tobie pokój , a jedna z moich służek . Zrobi dla ciebie co zechcesz , ona i jeszcze jeden niewolnik będą na twoje wezwania .
- Ale to jest niepotrzebne ... Mógłbym wszystko robić sam .
- W tym mieście jeżeli nie masz niewolnika jesteś nikim . Uznaj to za mały dodatek do życia .
- Niech ci będzie ...
Wrócił właśnie Ozyrys wraz z piękną kobietą o różowych włosach . Była ubrana w błękitny strój francuskiej pokojówki .
Wpatrywała się w ziemię , starała się unikać ze mną kontaktu wzrokowego .
- To jest Lilia , będzie od teraz tobie służyć . Zabierze cię do swojego pokoju . - powiedział Ozyrys .
- Proszę za mną , mój panie . - szepnęła cicho kobieta po czym pomogła mi wstać .
- Życzę miłej nocy . - uśmiechnął się błękitnooki i zamknął za nami drzwi .
Lilia poprowadziła mnie schodami na piętro . Po pokonaniu schodów skręciliśmy w prawo i weszliśmy do pokoju , który był wnętrzem wieży .
Pomieszczenie miał około osiem metrów średnicy . Ściany tutaj były tutaj w kolorze indygo .
Było jedynie tutaj łóżko z baldachimem , na miękkim materacu rozłożona była jedwabna biała pościel .
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i oprócz łóżka był tu jeszcze mały stolik i dwa krzesła .
Przed łożem stała skrzynia z ubraniami .
Przy stole stał mężczyzna , który także miał mi służyć . Miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu .
Jego czarne włosy sięgające do ramion były związane wysoko w kitkę .
Ten swoimi złocistymi oczyma wpatrywał się we mnie .
Uśmiechnąłem się do niego i opadłem na łóżko .
Podszedł on do mnie i zapytał :
- Czy pan zechciałby napić się krwi ?
- Było by miło .
Z pośpiechem wyszedł z pokoju i szybko wrócił ze szklanym kielichem i torebką krwi .
Przelał zawartość płynu do naczynia i podał mi do rąk .
Wciągnąłem powietrze nosem , a od razu poczułem metaliczny zapach .
Czułem jak moje siły się regenerują . Przytknąłem moje wargi do brzegu kielicha i nabrałem jeden łyk .
Krew była doskonała , zdawała się być inna niż ta którą piłem dotychczas .
Była słodsza i mniej cierpka . Jak aksamit spływała po moim podniebieniu .
Z każdym łykiem sprawiała , że chciałem więcej .
- Panie mój , widzę że skończyłeś . Obawiam się jednak , że nie mamy torebkowej krwi . Jutro ją zakupię . - powiedziała nieśmiało Lilia .
- Rozumiem ... - sprawiłem że na mojej twarzy pojawił się grymas .
- A-ale jeśli chcesz , mogę użyczyć tobie swojej , paniczu . - szepnęła dziewczyna i usiadła obok mnie .
- Naprawdę mogłabyś użyczyć mi trochę krwi ? - zapytałem lekko ucieszony .
- Oczywiście , dla pana wszystko . - jej twarz lekko się zarumieniła .
- Dziękuję . - uśmiechnąłem si do niej .
Przybliżyłem twarz do jej szyi , musnąłem ją ustami a ona zadrżała .
- Nie bój się , nie zrobię ci krzywdy . - powiedziałem delikatnie po czym przystąpiłem do działania .
Widać było definitywnie ,jaka jest ona wrażliwa . Chciałem sprawić aby nie musiała aż za bardzo cierpieć .
Tak więc , starając się jak najdelikatniej wgryzłem się w jej szyję .
Jej krew szybko dopłynęła do moich ust . Miała idealny smak , bardzo pociągający.
Gdy odebrałem około pół litra przestałem i nakazałem jej odejść .
- Lilia była lekko przerażona , będę musiał ją przeprosić . -pomyślałem .
Po jakimś czasie mężczyzna podszedł do mnie .
Jego złote oczy w jakimś stopniu mnie hipnotyzowały . Mogłem się w nich wprost zatopić .
- Zapewne nie jesteś jeszcze w pełni zadowolony . Proszę zrozumieć Lilię , jest ona nowa i nie nauczono ją jak służyć wampirom . - uśmiechnął się .
- Nic nie szkodzi . Wytrzymam . - mruknąłem .
- Ja mogę oddać tobie o wiele więcej krwi , jeżeli tylko chcesz możesz pić ze mnie , paniczu. - powiedział .
Oprócz głodu krwi poczułem także inne pragnienie . Podobne do tego , które zaspokoiło się stopniowo przy stewardesie na lotnisku .
Byłem teraz bardzo podniecony .
Chwyciłem złotookiego za rękę i przyciągnąłem go do siebie , błyskawicznie rozpiąłem jego koszulę i zrzuciłem ją z niego .
Działałem teraz jak w amoku .
Miał atletycznie zbudowane ciało , każdy mięsień mogłem bezproblemowo policzyć .
Kierując się pragnieniem zacząłem całować jego szyję . Ledwo co ją muskałem .
Językiem zataczałem na jego skórze małe kółeczka , powoli schodziłem coraz niżej .
Zatrzymałem się na wysokości mostka , przejechałem brodą po żebrach mężczyzny .
Szybko wgryzłem się między nie i upiłem kilka łyków jego krwi .
Traciłem kontrolę .
Nie panując nad sobą włożyłem jedną dłoń pod bieliznę złotookiego a on jęknął cicho .
Zsunąłem jego spodnie do kolan , poczułem też jak jego nabrzmiały od podniecenia penis próbuje wydostać się spod bokserek .
Moje usta powoli schodziły w dół . . .
JAK MOGŁEŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE?! To chyba najdłuższy rozdział jaki napisałeś. Rozdział jak zwykle super, jak każdy. No ale błędów to tu trochę jest, ale to mi nie przeszkadza. Teraz czekać na następny rozdział, to bedzie tortura.
OdpowiedzUsuńŻyczę OGROMNIASTEJ weny, abyś nigdy nie przestał pisać.
Za wszelkie błędy przepraszam , zwykle ich nie robię . Spieszylem się aby to dodać , a pisałem późno. Mam laptopa z apple bez polskiej obsługi sciagnietego z ameryki i w notatniku błędy się mi nie pokazywały . Postaram się poprawić to jak najszybciej
UsuńZa laptopa z Apple mógłbym zabić. Strzeż się :]
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKiedy następny rozdział??
OdpowiedzUsuńtrochę to może potrwać ...
OdpowiedzUsuńrozdział przez głupotę skasowałem ... był gotowy , tylko poprawki musiałem zrobić . i zamiast go skopiować i wkleić tutaj ... usunąłem ...
muszę pisać na nowo , WYBACZCIE !
Oczywiście ze wybaczę. Warto czekać, nawet jeslitrwaloby to wieki :)
OdpowiedzUsuńTak tu pacze i pacze, a tu rozdziału jak nie było tak ni ma. Mogę wiedzieć czemu??
OdpowiedzUsuńMoja wena całkowicie wyparowała , staram się pisać , ale to co wychodzi nie podoba mi się w ogóle .
OdpowiedzUsuńNie wiem co się ze mną stało . Ostatnio zacząłem pisać Yaoi dot. Natsu i Graya z anime Fairy Tail . Jest duża możliwość że to opublikuję na jakimś innym blogu . Mam prolog i dwa rozdziały . Jeżeli napiszę ok 5 rozdziałów to założę tego nowego bloga i opublikuję .
Jeżeli do tego by doszło , to fajnie by było gdyby więcej osób odwiedzało bloga i komentowało , co motywowałoby mnie do pracy ...
Trzeba przywrócić ci wenę, to opowiadanie jest naprawdę dobre i musze wiedzieć jak to wszystko się potoczy. Co do tego drugiego bloga, jeśli go założysz, możesz być pewien że będę go czytać. A do tego zeby więcej osób odwiedzali coś się wymyśli.
OdpowiedzUsuńPozdro i OGROMNIASTEJ WENY życzę