Witajcie !
Od razu chciałbym was przeprosić za to ,że rozdział pojawił się tak późno .
Niestety moje wena była bardzo kapryśna . Wybaczcie jeszcze raz ...
Postaram się szybciej pisać . :)
Dziękuję za cierpliwość i zapraszam do czytania . ( co do przeprosin , to przepraszam za urwanie w takim momencie ... )
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciepłe i suche powietrze owiewały moje włosy , a morski wiatr delikatnie schładzał moje ciało .
Pomyślałem sobie że w innych okolicznościach mógłbym tutaj odpocząć .
Egipt wydawał się być świetnym krajem .
- Nawet o tym nie myśl . Pamiętaj po co tu jesteśmy . - warknął do mnie Al .
- Grrr , znowu siedzisz mi w myślach ? Zaczyna mnie to denerwować ! - burknąłem zdenerwowany .
- Ha ? Ukrywasz coś przede mną ? Nie wiem o czymś ? - zdradziecko popatrzył mi w oczy .
- Nie , nic z tych rzeczy . - zaśmiałem się zakłopotany .
- No dobra , dam ci spokój . Mamy coś do zrobienia .
- Tak , wiem . Ale mam do ciebie małą prośbę , nie wnikaj do mojego umysłu . To nie jest fajne . - żachnąłem się .
- Postaram się ... - zaśmiał się jasnowłosy.
- Do rzeczy . El Shanawi znajduje się na pustynnym obszarze zaraz za Luxorem , niedaleko grobowców faraonów . To całe miasto przypomina raczej pustynną wioskę ... - przymknąłem oczy
- Ale forteca władczyni tego obszaru jest ogromna , aby mieszkać w tym całym mieście trzeba mieć kupę forsy . Do każdego domu dochodzi czysta woda . Spotykają się tam handlarze z całej Afryki . - dokończył Alex .
- Do Luxoru mamy ponad trzysta kilometrów . - złapałem się za głowę .
- Jeśli się sprężymy będziemy tam za półtora godziny . - zaśmiał się wampir .
- W drogę ... - mruknąłem .
Moją walizkę z ciuchami przymocowałem do swoich pleców sznurem , a Aleksander zrobił to samo .
Gotowy skinął do mnie głową na znak i popędził wzdłuż szerokiej asfaltowej drogi .
Momentalnie ruszyłem za nim . Chwilę mi to zajęło gdyż on był dosyć szybki .
Gdy byłem już kilka kroków za nim przypomniała mi się chwila gdy tak pędziliśmy do Londynu .
Doskonale pamiętam to jak Alex niósł mnie na rękach , a ja cały czas wpatrywałem się w niego .
Przez misję którą wyznaczyła nam Lisa zbliżyłem się nieco do Aleksandra .
Wiedziałem że mogę mu ufać .
Przez ułamek sekundy jasnowłosy odwrócił głowę w moją stronę , a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech .
Speszyłem się . Znowu musiał czytać mi w myślach .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Luxor był już niedaleko . Okolica była wyludniona , jedynymi istotami tutaj był zwierzęta .
Wśród nich poznałem kilka skorpionów , dało się także zauważyć ślady węża .
W pewnym momencie droga się urwała i musieliśmy biec po piasku . Przed nami stało małe wzgórze .
U jego podnóża napiąłem mięśnie nóg aby je przeskoczyć , momentalnie wybiłem się w powietrze i wylądowałem na jego szczycie .
W oddali widoczne już była Dolina Królów i Luksor . Było już późno , jednak miasto było oświetlone .
Alex wziął wdech i zsunął się piaskowym wzgórzem w dół . Śledząc jego ruchy zrobiłem dokładnie to samo .
Przemieszczaliśmy się poza miastem , a przed nami rozchodził się Nil .
Tafla wody delikatnie błyszczała w blasku księżyca . Woda chwilami była niespokojna , gdyż krokodyle pływały z jednej strony rzeki na drugą .
Byłem w stanie ujrzeć ich oczy . Gady groźnie na mnie spoglądały , a ich pionowe źrenice przeszywały mnie na wylot .
W pewnym względzie były podobne do moich gdy się żywiłem , teraz byłem w stanie zrozumieć strach ofiar wampirów .
Miasto pozostało daleko w tyle , a niedaleko przed nami stał wielki mur .
Był on wysoki , a przy jego rogach stały wieżyczki . Cały ten obiekt był wykonany z piaskowca , i człowiek miałby problemy z odnalezieniem go pośród pustyni .
Gdy zbliżaliśmy się do bram El Shanawi poczułem mroczną aurę .
Wszystko zawirowało , usłyszałem jak Alex wykrzykuje moje imię . Poczułem lekki ból w klatce piersiowej , zostałem odepchnięty .
Opadłem z wielką siłą na piach pozostawiając za sobą wielką dziurę w piachu .
Dopiero teraz przejrzałem na oczy . Przede mną stał znajomy mi jasnowłosy , był on w pozie szykującego się do ataku drapieżcy .
Ujrzałem także dwóch mężczyzn stojących naprzeciw niemu . Z pewnością byli oni wampirami , lecz ich skóra była inna . Była ciemna .
Obaj napastnicy wyglądali identyczne . Ich oczy były tak samo czerwone , byli tej samej postury . Mieli kruczoczarne długie włosy zaplecione w cienki warkocz .
Stroje tych postaci składały się z czarnej , krótkiej kamizelki wykonanej z jedwabiu , odziani byli też w czerwone pumpy .
Byli atletycznie zbudowani . Pobiegli w stronę Alexa . Przeraziłem się , jeden z nich miał przy sobie włócznię , zaś drugi dwa ostrza .
Starali się oni atakować , lecz Alex wykonywał uniki . Wszystko działo się tak szybko .
Mężczyzna z ostrzami był zwinniejszy niż Aleksander . Zbliżył się do niego , chwycił za koszulę i uderzył nim o grunt .
Napastnik wskoczył na niego i przystawił mu noże do szyi , nad głową Alexa stał drugi mężczyzna a w ręku trzymał włócznię .
Nie mogłem znieść tego widoku , momentalnie krzyknąłem .
- Horusie , chyba o kimś zapomnieliśmy . -zaśmiał się napastnik z nożami .
- Amon , przecież wiem . Już się nim zajmę . - odezwał się drugi po czym ruszył w moją stronę .
Zbliżał się on powoli , wprost rozkoszował się moim przerażeniem . Na jego twarzy widniał perfidny uśmiech .
Był już przy mnie , a ja ze strachu nie mogłem się ruszyć . Chciałem się ruszyć , ale kończyny odmawiały mi posłuszeństwa .
W ułamku sekundy spojrzenie mężczyzny zmieniło się . Z morderczego w pełne żądzy , coś tu było nie tak .
Wbił swoją włócznię tuż przy mojej głowie , co wprawiło mnie w histerię .
- Amonie , wiesz co ? On jest całkiem śliczny . - powiedział dobitnie i kucnął przy mnie .
- Jeśli chcesz , możesz się nim zabawić , ale tylko przez chwilę . Pamiętaj że mamy złożyć raport naszej pani . - powiedział chłodno wampir z ostrzami .
- Już ja się nim zabawię . - lewą dłonią złapał mnie za szyję a prawą położył na mojej klatce piersiowej .
Błyskawicznie i głośno porwał moją koszulkę na strzępy . Zachichotał i kciukiem przejechał po moim brzuchu .
Przystawił swoje usta do mojego torsu , przejechał językiem po moim sutku .
Potwór , inaczej nie mogłem go nazwać . Wszystko to było obleśne , okropne . Bałem się co będzie dalej .
- Nie ... - wydusiłem z siebie .
- Co nie ? - zapytał z pogardą .
- Proszę ... - szepnąłem .
- Nic nie słyszę , mów głośniej . - zaśmiał się po czym chwycił za moją klamrę paska od spodni .
- Nie ! Przestań ! - krzyknąłem .
Nagle usłyszałem krzyk , i odgłos łamanych kości . To Alex w końcu poradził sobie z Amonem , połamał mu kończyny i skręcił kark .
Błyskawicznie przybiegł do mnie i chwycił mężczyznę za głowę i podniósł do góry .
- Jak śmiałeś go tknąć ! - warknął jasnowłosy .
- Ja ... Ja nie chciałem . - wydukał .
- Tak , wiem . Wiem co chciałeś zrobić . Teraz będziesz cierpiał . - zasyczał Aleksander .
Jasnowłosy był w tej chwili inną osobą , nie był tym , którego znałem . Dziwna , mroczna aura krążyła wokół niego .
Przypominał teraz bezwzględnego zabójcę . Mogłem nawet przewidzieć co ma zamiar zrobić .
Wniknąłem do jego umysłu :
- Najpierw cię pomęczę , a potem wyrwę ci wszystkie kończyny . Zrobię to wyjątkowo brutalnie ... To co zrobiłeś było nie dopuszczalne . - tak Alex powtarzał sobie w myślach .
Powoli Al zaczął przystępować do czynów . Wbił palce w brzuch Horusa i zaczął nimi poruszać . Ciemnowłosy wydał z siebie okrzyk bólu .
Alex tylko się uśmiechnął . W pewnym momencie wsadził w brzuch mężczyzny całą dłoń i przebił go na wylot .
Ofiara jasnowłosego wyła w agonii . Byłem przekonany że będzie mi sprawiał przyjemność widok jak on cierpi , lecz tak nie było . Za to co chciał mi zrobić ... Bezproblemowo mógł on już nie żyć .
Jednakże mała cząstka mnie nie pozwalała na to , by Horus tak cierpiał . W głębi duszy nikomu bym tego nie życzył .
Chwilę po tym ciemnoskóry został pozbawiony przedramienia . Aleksander wydawał się pławić ze szczęścia tym widokiem .
Przyprawiło mnie to o mdłości , nie mogłem już na to patrzeć .
- Alex ! Przestań , daj mu już spokój ! - krzyknąłem błagalnie .
- Nie wtrącaj się ! warknął na mnie i zaczął dalej maltretować mężczyznę .
Chwycił Egipcjanina za plecy i wbił w nie swoje pazury , tak aby wrzeszczał z bólu . Nie chciałem aby tak się stało .
W pewnym momencie Alex wyrwał ofierze drugą rękę . Ten widok był nie do zniesienia .
Szybko wstałem na nogi i podbiegłem do Aleksandra . Od tyłu złapałem go za biodra i wtuliłem go w siebie .
- Proszę ... Już dosyć , przestać . - szepnąłem błagalnie .
- Odejdź ! - odepchnął mnie z całej siły .
- Co powiedziała by Lisa . Ona nie pozwoliła by na to aby ktokolwiek tak cierpiał . - powiedziałem mu telepatycznie .
- Ona nie ma z tym nic wspólnego . - krzyknął Aleksander , który raz po raz przebijał ciało Horusa .
- Jeśli on ma zginąć ... To błagam cię załatw to szybko ... - przybiegłem do poranionego Egipcjanina , usiadłem przy nim i ułożyłem jego głowę na mych kolanach .
- Co ty robisz ?! - krzyknął Alex .
- Pozwól mi to zrobić . - szepnąłem przez łzy .
- Rób co chcesz ! - warknął jasnowłosy , po czym się oddalił .
- Dziękuję ... - dobiegł do mnie cichy głos Horusa .
- Przepraszam cię za niego . - moje łzy spływały na jego twarz .
- Ja ... To ja ... Powinienem przepraszać . - mruknął .
- Jednak nie dajesz mi wyboru ... Nie chcę cię zabijać , ale jeżeli tego nie zrobię ... To on ... - wytarłem łzy z mojego policzka .
- Rozumiem ... Proszę ... Zrób to ... - uśmiechnął się lekko , a jego twarz chociaż zmaltretowana wydawała się szczęśliwa .
To prawda , nie chciałem tego robić . Ale Horus i tak już cierpiał .
Powoli uniosłem dłoń , chwyciłem za długą włócznię Egipcjanina i skierowałem ku jego sercu .
Gdy już miałem wymierzyć ostatni cios zawahałem się na moment .
Znów ciemnowłosy się uśmiechnął , a mimo tego bardzo cierpiał . Musiałem powstrzymać jego cierpienie .
Teraz to zrobiłem , mocno i zdecydowanie przebiłem jego klatkę piersiową .
Po zabiciu Horusa momentalnie napadło mnie ogromne poczucie winy .
Wcale nie musiało do tego dojść , Alex mógł go zauroczyć .
- Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem . ?! - pomyślałem .
W tym momencie "wyłączyłem" swoje uczucia .
Jasnowłosy zdecydował że zwłoki braci wrzucimy do Nilu .
Podniosłem ciało jednego z nich i pobiegłem w stronę rzeki . Kątem oka spojrzałem na nieżyjącego Horusa .Wyglądał jakby spał .
Rana od przebicia się zasklepiła , gdyż w swoim krwiobiegu nadal miał świeżą krew.
Ciemne kosmyki opadały na jego stężałą twarz . Zdawał się być taki łagodny . W jednym momencie coś zwróciło moją uwagę .
Wampir oznakowany na karku . Był to czarny kieł księżyca , w którego w środku znajdował się mały krzyż .
Zawołałem Alexa . On niósł Amona .
- Tatuaż ... On ma na szyi dziwny tatuaż . - podniosłem lekko głos .
- Tak , ma tatuaż . Jest znak przynależności . Oznacza to że ci dwaj służą dla kogoś . I ten ktoś to zapewne kuzynka Vladimira . - mruknął nadąsany .
- Ach tak . - powiedziałem wrzucając ciało Amona do Nilu .
Jasnowłosy obrócił się na pięcie i ruszył w stronę miasta , lecz ja przez moment wpatrywałem się w odpływające ciała .
Ciężki byłby to dla mnie widok , gdybym nie wyłączył swoich emocji . Ale było w tym coś pięknego . Oboje płynęli obok siebie , ich dłonie lekko się stykały .
Za nimi woda przybrała mętny , czerwony kolor . To z powodu ran Horusa , Alex aż za bardzo go zmasakrował .
Nie minęła chwila jak za braćmi zaczął czaić się wygłodniały aligator , który błyskawicznie wgryzł się w ciało w jednego z nich .
Mimo że byłem daleko od nich złapałem za kamień i z ogromną siłą rzuciłem w gada . Nie wykonał on już ruchu .
- Szkoda , że tak musiało się to potoczyć . - pomyślałem po czym pobiegłem do Aleksandra .
Zdawał się być wnerwiony , nie . Był on wściekły . Całą drogę się nie odzywał , a ja zrobiłem to samo .
Trochę mnie to zdziwiło , ale nikt już nas nie zaatakował . Bez problemowo wkroczyliśmy do do miasta .
Z wrażenia opadła mi szczęka .
El Shanawi , cała ta wioska wcale jej nie przypominała . Myślałem że będzie bardzo mała , gdyż nie można jej było ujrzeć z pustyni .
Myliłem się , było to naprawdę ogromne miejsce . Na północ od głównej bramy znajdowała się kamienna droga prowadząca do centrum .
Rozchodziła się także na wschód i zachód . Przy dróżkach stały domy , a każdy był wielki .
Mówiono że na pobyt w tej wiosce mogą pozwolić sobie tylko najbogatsi i rzeczywiście tak było .
Wszystkie rezydencje były wykonane z piaskowca , każdy budynek był więc podobny .
Jednakże można było zauważyć różnice w architekturze . Jedne z domów miały piętra , zaś inne były piętrowe .
Ci bardziej bogatsi posiadali krużganki , wzniesione na kolumnach zdobionych przez ryciny przedstawiające wydarzenia z egipskiej mitologii.
Framugi okien przeważnie wykonywano z żelaza , ale można było ujrzeć tu je ze złota . Często szyby były przyciemniane , co świadczyło o tym że w takim domu może mieszkać wampir .
Alex opowiadał mi że wielu z nas tutaj żyje , lecz nie zdawałem sobie z tego sprawy że aż tylu .
Atmosfera wokół była dosyć dziwna , stale czułem się obserwowany . Było to dziwne uczucie .
Spacerujący stale świdrowali mnie swoim wzrokiem . Były to zapewne zamożne osoby . Zwykle za takimi posłusznie wędrowało kilkoro ludzi , zapewne niewolników .
Podążałem stale za Alexem , skręciliśmy w prawo a potem w lewo . Wkroczyliśmy w ciemną uliczkę i szliśmy naprzód .
W powietrzu unosiła się dziwna atmosfera . Szybko znaleźliśmy się na innej ulicy .
Na ścianie jednego z budynku wisiała tabliczka z napisem "Kali mauta" co w języku hindi oznaczało czarną śmierć .
W tym miejscu nie było prawie że nikogo . Czasami dało się zobaczyć tajemnicze osoby odziane w czarne płaszcze .
Wszystko było tutaj mroczne , gdyż wszystkie budynki były zasłonięte przez coś , co przypominało namiot cyrkowy .
Jasnowłosy zatrzymał się przed jednym budynkiem .
Był to wielki jednopiętrowy dom wzniesiony z czarnej , lśniącej cegły . Okna były wysokie lecz wąskie i strzeliste .
Willa przypominała zamek , zakończono ją ostrymi wieżyczkami .
Przed drzwiami stał jakiś młody mężczyzna odziany w białą koszulę i kobaltowe spodnie .
Miał śniadą karnację , wydawał się wysoki .
Jego morelowe , długie włosy były opuszczone w dół . . A jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie uważnie .
Szybko jednak zwrócił się do Al'a .
- Mój panie , cieszę się w końcu wróciłeś . Nie było cię z pięćdziesiąt lat ! . - powiedział błękitnooki
- Witaj Ozyrysie . Dobrze cię znów widzieć . - mruknął Aleksander .
- Miałem nadzieję że pan kiedyś wróci . - szepnął mężczyzna otwierając drzwi do domu .
- Musiałem odpocząć od tego miejsca . - wszedł do środka .
- Widzę że mamy gościa . - uśmiechnął się Ozyrys .
- Tak , jest to ... Mój towarzysz ... - powiedział dobitnie jasnowłosy po czym wpuścił mnie do środka .
Wnętrze budynku wydawało się być nie z tej epoki . Ściany ozdobiono ciemnozielonymi tapetami , które wydawały się lśnić .
Na podłodze szare deski .Pomieszczenie było praktycznie puste . Jedyne co można było tu ujrzeć to kilka par drzwi prowadzących do innych pomieszczeń , są tu też schody prowadzące na piętro .
W powietrzy unosił się znajomi mi słodki zapach , i z pewnością była to krew . Nie jadłem od przylotu do Egiptu , mimo że zjawiłem się tu nie dawno naszło mnie wielkie pragnienie .
Delikatna woń lekko mnie rozdrażniła , ale jednak panowałem nad sobą
Ozyrys otworzył nam drzwi do salonu i wprowadził nas do niego . Było to skromne pomieszczenie w wystroju identycznym co przedsionek .
Pokoje były niezwykle symetryczne . Przód i tyły budynku były prostokątne i kwadratowe , zaś w jego rogach były wieże .
W izbie jedynie stała biała sofa , stolik i półki z książkami . Zachęcającym gestem błękitnooki nakazał byśmy usiedli .
Alex powiedział coś po francusku do mężczyzny , a ten zabierając nasze bagaże zniknął .
Przez długą chwilę srebrnowłosy nic nie mówił , lecz z czasem się odezwał :
- Dziś możesz odpocząć , a jutro wznowimy poszukiwanie sztyletu .
- Dobrze .
- Ozyrys za chwilę przygotuje tobie pokój , a jedna z moich służek . Zrobi dla ciebie co zechcesz , ona i jeszcze jeden niewolnik będą na twoje wezwania .
- Ale to jest niepotrzebne ... Mógłbym wszystko robić sam .
- W tym mieście jeżeli nie masz niewolnika jesteś nikim . Uznaj to za mały dodatek do życia .
- Niech ci będzie ...
Wrócił właśnie Ozyrys wraz z piękną kobietą o różowych włosach . Była ubrana w błękitny strój francuskiej pokojówki .
Wpatrywała się w ziemię , starała się unikać ze mną kontaktu wzrokowego .
- To jest Lilia , będzie od teraz tobie służyć . Zabierze cię do swojego pokoju . - powiedział Ozyrys .
- Proszę za mną , mój panie . - szepnęła cicho kobieta po czym pomogła mi wstać .
- Życzę miłej nocy . - uśmiechnął się błękitnooki i zamknął za nami drzwi .
Lilia poprowadziła mnie schodami na piętro . Po pokonaniu schodów skręciliśmy w prawo i weszliśmy do pokoju , który był wnętrzem wieży .
Pomieszczenie miał około osiem metrów średnicy . Ściany tutaj były tutaj w kolorze indygo .
Było jedynie tutaj łóżko z baldachimem , na miękkim materacu rozłożona była jedwabna biała pościel .
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i oprócz łóżka był tu jeszcze mały stolik i dwa krzesła .
Przed łożem stała skrzynia z ubraniami .
Przy stole stał mężczyzna , który także miał mi służyć . Miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu .
Jego czarne włosy sięgające do ramion były związane wysoko w kitkę .
Ten swoimi złocistymi oczyma wpatrywał się we mnie .
Uśmiechnąłem się do niego i opadłem na łóżko .
Podszedł on do mnie i zapytał :
- Czy pan zechciałby napić się krwi ?
- Było by miło .
Z pośpiechem wyszedł z pokoju i szybko wrócił ze szklanym kielichem i torebką krwi .
Przelał zawartość płynu do naczynia i podał mi do rąk .
Wciągnąłem powietrze nosem , a od razu poczułem metaliczny zapach .
Czułem jak moje siły się regenerują . Przytknąłem moje wargi do brzegu kielicha i nabrałem jeden łyk .
Krew była doskonała , zdawała się być inna niż ta którą piłem dotychczas .
Była słodsza i mniej cierpka . Jak aksamit spływała po moim podniebieniu .
Z każdym łykiem sprawiała , że chciałem więcej .
- Panie mój , widzę że skończyłeś . Obawiam się jednak , że nie mamy torebkowej krwi . Jutro ją zakupię . - powiedziała nieśmiało Lilia .
- Rozumiem ... - sprawiłem że na mojej twarzy pojawił się grymas .
- A-ale jeśli chcesz , mogę użyczyć tobie swojej , paniczu . - szepnęła dziewczyna i usiadła obok mnie .
- Naprawdę mogłabyś użyczyć mi trochę krwi ? - zapytałem lekko ucieszony .
- Oczywiście , dla pana wszystko . - jej twarz lekko się zarumieniła .
- Dziękuję . - uśmiechnąłem si do niej .
Przybliżyłem twarz do jej szyi , musnąłem ją ustami a ona zadrżała .
- Nie bój się , nie zrobię ci krzywdy . - powiedziałem delikatnie po czym przystąpiłem do działania .
Widać było definitywnie ,jaka jest ona wrażliwa . Chciałem sprawić aby nie musiała aż za bardzo cierpieć .
Tak więc , starając się jak najdelikatniej wgryzłem się w jej szyję .
Jej krew szybko dopłynęła do moich ust . Miała idealny smak , bardzo pociągający.
Gdy odebrałem około pół litra przestałem i nakazałem jej odejść .
- Lilia była lekko przerażona , będę musiał ją przeprosić . -pomyślałem .
Po jakimś czasie mężczyzna podszedł do mnie .
Jego złote oczy w jakimś stopniu mnie hipnotyzowały . Mogłem się w nich wprost zatopić .
- Zapewne nie jesteś jeszcze w pełni zadowolony . Proszę zrozumieć Lilię , jest ona nowa i nie nauczono ją jak służyć wampirom . - uśmiechnął się .
- Nic nie szkodzi . Wytrzymam . - mruknąłem .
- Ja mogę oddać tobie o wiele więcej krwi , jeżeli tylko chcesz możesz pić ze mnie , paniczu. - powiedział .
Oprócz głodu krwi poczułem także inne pragnienie . Podobne do tego , które zaspokoiło się stopniowo przy stewardesie na lotnisku .
Byłem teraz bardzo podniecony .
Chwyciłem złotookiego za rękę i przyciągnąłem go do siebie , błyskawicznie rozpiąłem jego koszulę i zrzuciłem ją z niego .
Działałem teraz jak w amoku .
Miał atletycznie zbudowane ciało , każdy mięsień mogłem bezproblemowo policzyć .
Kierując się pragnieniem zacząłem całować jego szyję . Ledwo co ją muskałem .
Językiem zataczałem na jego skórze małe kółeczka , powoli schodziłem coraz niżej .
Zatrzymałem się na wysokości mostka , przejechałem brodą po żebrach mężczyzny .
Szybko wgryzłem się między nie i upiłem kilka łyków jego krwi .
Traciłem kontrolę .
Nie panując nad sobą włożyłem jedną dłoń pod bieliznę złotookiego a on jęknął cicho .
Zsunąłem jego spodnie do kolan , poczułem też jak jego nabrzmiały od podniecenia penis próbuje wydostać się spod bokserek .
Moje usta powoli schodziły w dół . . .
Wampirze Opowieści
Pewien chłopak wciągnięty wirem życiowych problemów umiera . Lecz nie na długo ... Budzi się jako krwiożerczy wampir i odkrywa świat na nowo . Jego serce jest rozdarte między jego stworzycielką i jej bratem .
sobota, 9 marca 2013
sobota, 10 listopada 2012
Rozdział 7 .
Gdy wróciliśmy do domu zacząłem pakować swoje rzeczy . Wyciągnąłem torbę podróżną zza łóżka i otworzyłem szafę , po kolei wyciągałem z niej ciuchy. W tym czasie Alex telefonicznie zamawiał nam bilety lotnicze do Egiptu .
Podsłuchując , dowiedziałem się że wylecimy dzisiaj około dwunastej po południu . Gdy Alex się rozłączył byłem już spakowany . Mój bagaż był wypełniony po brzegi .
- A ty ? Nie pakujesz się ? - położyłem się na łóżko .
- Nie . Jestem już gotowy . - mruknął jasnowłosy .
- To dobrze , za niedługo wyruszamy ? - zapytałem .
- Tak , w sumie możemy już się zbierać . - wychodząc z pokoju powiedział przelotnie .
Chwyciłem za rączkę mojego bagażu i ruszyłem za mężczyzną . Tak jak on zostawiłem torby w przedpokoju .
Nareszcie , w końcu nadeszła ta chwila - pomyślałem .
Chciałem ujrzeć Lisę , za którą tak tęskniłem . Lecz także chciałem zostać tutaj , w Londynie .
Pragnąłem jeszcze trochę posmakować życia na poziomie . Ale mimo to kocham także White River , do którego chciałbym wrócić .
Z czasem zacząłbym tęsknić za niezwykłą posiadłością wśród drzew , pięknych łąk ociekających zielenią .
Ale cóż , taki jestem .
Do opuszczenia tego luksusowego miejsca dzieliły mnie sekundy .
- Czy na pewno wam się nie przydam ? - zapytała Katherine kusząco .
- Kath , rozmawialiśmy już o tym ... - jęknął podenerwowany Alex .
- Być może będzie to niebezpieczna misja ... Nie chcemy cię narażać ... - szepnąłem ciemnowłosej do ucha .
- Wiem o tym , ale ... - mruknęła kobieta .
- Nie ma żadnego ale . - warknął szarooki .
- No dobrze ... - prychnęła Kath .
- Będę do ciebie dzwonić . - powiedział Alex .
- Kathy , musimy iść . - musnąłem palcem jej policzek .
- Będziemy w stałym kontakcie . - powiedział dobitnie jasnowłosy .
Po tych słowach wampirzyca objęła nas pojedynczo .
Starała się nie okazywać uczuć , jednakże czułem że będzie ona samotna i smutna .
Żal mi było ją opuszczać , lecz w tej chwili liczyła się dla mnie Elisabeth . Chciałem ją jak najszybciej spotkać .
Pocałowałem kobietę w policzek i odsunąłem się od niej .
Po chwili opuściliśmy mieszkanie . Poprzez próg pomachałem do niej ręką .
- Trzymam za was kciuki ! - powiedziała mi telepatycznie Kathy .
Tak oto się rozstaliśmy .
Na dole czekała na nas taksówka , która miała nas zawieść prosto na lotnisko .
Była ona tradycyjni żółta .
Wraz z Aleksandrem wsiedliśmy do wozu i natychmiast ruszyliśmy .
Przez czas jazdy stale zaglądałem za okno , można by powiedzieć że żegnałem się z miastem .
W pewnej chwili wielkie miasto zniknęło za drzewami .
Wpatrywałem się melancholijnie w zieleń tutejszych traw .
Jechaliśmy około dziesięć minut . W pojeździe panowała niemal grobowa cisza . Słyszałem tylko tłumiony oddech taksówkarza przez dźwięk silnika .
Aleksander nie odezwał się chociaż przez sekundę .
W pewnej chwili poczułem że się zatrzymujemy . Al , nakazał mi wyjść z wozu .
Poprzez okno wręczył taksówkarzowi sto funtów i odsunął się od auta .
Przed moimi oczyma stał ogromy budynek . Lotnisko był dość nowoczesne . Przednie ściany budynku były wykonane z luster.
Była tutaj masa ludzi . Gdy ich wszystkich ujrzałem to lekko spanikowałem , myśląc że się nie opanuję , lecz to uczucie zwątpienia szybko odeszło .
Ruszyłem wraz z Alexem do wnętrza budynku .
Wkroczyliśmy przez obrotowe drzwi do wielkiej białej sali , w której były kasy i stoiska przy których dokonywało się odprawy bagażu .
Wnętrze tej części lotniska było podzielone na dwie części . W jednej z nich były kasy i centrum informacji , a w drugiej było masę punktów gastronomicznych .
Była tam także kupa małych sklepików z kartkami i artykułami spożywczymi .
Stanęliśmy przy stoisku , nad którym widniał napis " Hurgada - Egipt " .
Sympatycznie wyglądająca blondynka , sprawdziła nasze bilety i zważyła nasze bagaże .
Po wrzuceniu naszych walizek na taśmy zostaliśmy skierowani do dalszej odprawy .
Musieliśmy przejść przez bramki kontrolne , co zawsze mnie irytowało .
Zwykle musiałem być przeszukiwany , gdyż najmniejszy metal wykrywano .
Jednak dziś obeszło się bez tego . Po obejściu ich sprawdzono nasze paszporty i udaliśmy się do strefy bezcłowej .
Znajdowała się w wielkim prostokątnym pomieszczeniu którego przednia ściana była ze szkła , przez nią było widać pasy startowe i wielkie samoloty .
Ludzie spacerowali niecierpliwie czekając na przyloty i przyjazd bagażów .
Jednak było tu coś nie tak , wyczuwałem jakąś dziwną i mroczną aurę .
Zdawało mi się że wśród tych ludzi czai się zło .
- Gdzie ona jest ?! - burknął Alex .
- Hm ? Kogo masz na myśli ? - zapytałem .
- Miała nas odebrać stewardesa ... - mężczyzna przegryzł usta .
- Czy to konieczne ? - podrapałem się po głowie .
- Tak , bardzo . Chciałbym się pożywić się jeszcze przed odlotem , nie wiem jak ty . - rzucił mi chłodne spojrzenie .
- W sumie , to nie jest taki zły pomysł . - zaśmiałem się .
Zaraz po moich słowach pojawiła się kobieta . Była ubrana w ołówkową granatową spódnicę i miała pod jej kolor marynarkę .
Na jej szyi zawiązana była krwiście czerwona apaszka . Charakterystyczna czapeczka tkwiła na jej kasztanowych spiętych w kok włosach .
Alex był dziwnie rozpalony .
Podszedł do niej i szepnął jej coś do ucha . Po chwili kobieta złapała go pod ramię .
Jasnowłosy skinął mi głową i ruszył wraz z dziewczyną w stronę łazienki dla personelu .
Ruszyłem za nimi . Powoli ominęliśmy wszystkie sklepy . Zatrzymaliśmy się pod drzwiami , nad którymi wisiała tabliczka podpisana " Łazienka dla personelu " .
Kobieta dyskretnie kluczem otworzyła drzwi , wpuściła nas do środka .
Ta łazienka różniła się od tych dla pasażerów i innych .
Była bardziej schludna , większa i wyglądała estetycznie .
Ściany były wyłożone zielonkawymi płytami , zaś te na podłodze były białe .
Po prawej stronie pomieszczenia stał blat z umywalkami .
Łazienki dla pracowników były zwykle wyposażone w kabiny prysznicowe , aby piloci mogli się odświeżyć po długich i nużących lotach .
Aleksander przycisnął kobietę do ściany , jednak ona nie wydała z siebie żadnego dźwięku .
Mężczyzna kucnął na podłodze i podniósł niesamowicie długą nogę stewardesy w górę .
Zębami ściągnął z niej pończochę i natychmiastowo wbił się w nią .
Kobieta nie była w tej chwili przerażona , nie wydawała z siebie żadnego dźwięku .
- Z pewnością Alex ją zauroczył . - pomyślałem .
Jednym ruchem rozwiązałem czerwoną apaszkę z karku kobiety .
Lecz to co ujrzałem wprawiło mnie w osłupienie . Na jej szyi widoczna była rana po ugryzieniu , która nadal krwawiła . Dotknąłem ją , była dość głęboka .
To z pewnością zrobił wampir . - pomyślałem
Zdębiały poklepałem Alexa po ramieniu , lecz mężczyzna się nie odwrócił i nadal kąsał dziewczynę .
Zrobiłem to ponownie lecz mocniej . W ułamku sekundy wstał i z błędnym spojrzeniem przygwoździł mnie do ściany .
Byłem przerażony . Długowłosy złączył moje nadgarstki i jedną dłonią uniósł je ku górze .
Próbowałem się wyrwać lecz nieskutecznie . Był dla mnie za silny .
Jego usta zbliżały się do mojej tchawicy , aż natarły na nią .
Poczułem jak zęby wampira dotykają mojej skóry .
Wydałem z siebie cichy jęk . Byłem przerażony , a mimo to czułem się dziwnie podniecony .
Momentalnie Alex odsunął się ode mnie i zaczął się śmiać .
Stałem jak zamurowany .
- Ty na prawdę myślałeś że chcę cię zabić ? Nie bądź głupi . - przeniósł ciężar ciała na lewą nogą .
- Tak ! Tak właśnie myślałem ! Jesteś nienormalny ! - warknąłem do niego .
- Hahaha , gdybym cię zabił Lisa by mi nie wybaczyła . - zaśmiał się .
- Wystraszyłeś mnie ... - mruknąłem .
- Taki był mój cel , to była ..... - skierował swoje usta do moich uszu .
- Słucham ? - zesztywniałem .
- To była lekcja . - zamruczał cicho .
- Ach tak ... - podrapałem się po głowie i odsunąłem się od niego .
- Wiedz już , że podczas posiłku mi się nie przeszkadza ... - powiedział chłodno .
- Informuję cię tylko że ta kobieta była dziś gryziona - szepnąłem .
- Co ?! Jak to możliwe ?! - krzyknął .
- Wnioskuję że spóźniła się dlatego , gdyż oddawała krew . - popatrzyłem na stewardesę , która teraz siedziała spokojnie oparta o ścianę .
- Jestem starszym wampirem i chyba bym to wyczuł . - popatrzył na mnie z góry .
- To dziwne , ja wyczuwałem już coś dziwnego gdy wkroczyliśmy do strefy bezcłowej . Z pewnością nie jesteśmy tu jedynymi krwiopijcami . - odgarnąłem włosy z czoła .
- To absurdalne ... - warknął jasnowłosy .
- A jednak twoje zmysły cię zawodzą . - rzekłem
Podszedłem do kobiety i popatrzyłem jej w oczy .
- Nic nie pamiętasz . Pogryzł cię twój pies . Nigdy nas nie spotkałaś . - powiedziałem świdrując ją wzrokiem .
- Nic nie pamiętam ... Pogryzł mnie pies ... Nigdy was nie spotkałam ... - powtórzyła za mną .
Wyszedłem z pomieszczenie pociągając za sobą Alexa .
Byłem zły że nie pożywiłem się , lecz teraz ważne było to , aby jak najszybciej stąd odlecieć .
Ruszyłem w stronę wejść na pas startowy .
Przy każdym wyjściu stały już kolejki , a na początku każdej z nich stała osoba kontrolująca i dwóch ochroniarzy .
Stanęliśmy przy jednej z nich , mężczyzna który wpuszczał do autokaru dostarczającego ludzi do samolotu wołał :
- Pasażerowie lecący do Hurgady tutaj! .
Alex ukazał mu bilety i zostaliśmy wypuszczeni na zewnątrz . Wsiedliśmy do czerwonego wozu i czekaliśmy aż on się wypełni .
Po chwili tak się stało . Momentalnie zostałem przyciśnięty do ściany przez garstkę dzieci z rodzicami .
Takiego tłoku to ja w życiu nie widziałem , ludzie upchnięci byli tu jak w konserwie . Byłem już to tego przyzwyczajony , lecz irytowało mnie to .
Mina Alexa była teraz bezcenna ,widząc ją myślałem że pęknę . Był on zapewne wściekły , nie lubił kontaktów z ludźmi , brał ich za pożywienie .
Napierał na niego dość masywny mężczyzna w garniturze , który nadmiernie się pocił .
Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu i wybuchłem . Aleksander zmierzył mnie morderczym wzrokiem i po chwili się oswobodził , gdyż dotarliśmy na miejsce .
Z wielką ulgą wyskoczyłem na zewnątrz . Większość ludzi skierowało się do tylnego wejścia do samolotu , gdzie stewardesy witały pasażerów .
Za nas czekał pilot , podał nam ręce i wskazał nam wejście do strefy klasy A . Wbiegliśmy po schodkach do Boeinga .
Klasa A była oddzielona od reszty samolotu . Można było tu korzystać z elektroniki i internetu , czego nie wolno innym osobą .
Stewardesy podawały tutaj wyszukane jedzenie i alkohol . Zostaliśmy przydzieleni do drugiego rzędu .
Nasze siedziska były wyposażone w stojaki na wodę , miały także wysuwany stolik . Na fotelach przed nami były powieszone telewizorki .
Pomiędzy fotelami był pokrowiec na gazety . Usiadłem przy oknie , a Alex po mojej lewej stronie .
Nie odzywał się do mnie . Był na mnie zdenerwowany bo powiedziałem mu że zawodzą go wampirze zmysły .
Podeszłą do nas stewardesa w fioletowym uniformie . Jej białe włosy opadały jej na barki .
Przyjaźnie spojrzała na mnie swymi fiołkowymi oczyma i zapytała :
- Napili by się państwo czegoś ? Mamy wódkę , whisky , wino . A może coś bezalkoholowego ?
- Tak , z chęcią bym się napił coli . - odpowiedziałem .
- A pan na co się skusi ? - zapytała sympatycznie Alexa .
- Wino , napiłbym się wina . - powiedział chłodno
- Proszę bardzo . - uśmiechnęła się podając nam napoje .
- Dziękujemy . - zwróciłem się ciepło do kobiety .
- Ależ proszę bardzo . Jeśli będę potrzebna to proszę kliknąć na dzwonek przy ścianie . - popatrzyła na nas chwilę i odeszła .
Pilot poinformował że lot zaraz się zacznie . Zapoznał wszystkich pasażerów o systemie bezpieczeństwa i innych bzdetach .
Tyle razy w życiu latałem , że całą tą procedurę znałem w sześciu językach .
Kątem oka spojrzałem na Al'a , który nalewał sobie wina .
- Za chwilę zamierzam zasnąć . Obudzisz mnie w Egipcie . - powiedział rozkazująco .
- Dobrze , tak zrobię . - szepnąłem .
Od tamtej chwili się nie odzywał .
Samolot zaczął jechać wzdłuż pasu startowego . Dojechał do jego końca i zawrócił .
Zaczął nabierać prędkości . Jechał bardzo szybko . Powietrze świszczało , wznieśliśmy się w niebo .
Było to cudowne uczucie . Jak na razie wzbijaliśmy się w górę .
Po uzyskaniu dziesięciu kilometrów wysokości samolot się ustabilizował . Trwało to chwilę .
Oznajmiono że można odpiąć pasy . Gdy to nastąpiło zauważyłem że Alex już śpi .
Wyglądał dość niewinnie , a w ręce kurczowo trzymał butelkę wina .
Dobrze że śpi . - pomyślałem .
W innym wypadku odzywałby się do mnie z pogardą , lub szydziłby ze mnie .
Ale mimo tego i tak dążyłem go sympatią . Nie mogłem teraz sobie wyobrazić życia bez niego .
Gdyby byłą tu Kath , to przynajmniej miałbym z kim porozmawiać . Co mam robić jak ten tu śpi ? - powiedziałem sobie w myślach .
Włączyłem telewizorek i zacząłem oglądać film , emitowano teraz jakiś program o zwierzętach .
Miałem ochotę na jakiś film , lecz akurat nic innego nie leciało .
Lepsze to niż nic . Materiał przedstawiał życie dzikich kotów na sawannie . Skończył się po czterdziestu minutach .
Po obejrzeniu byłem dość znudzony . Wychyliłem głowę zza oparcie i spostrzegłem jak mało osób jest w strefie a .
Oprócz mnie i Alexa było tu małżeństwo które spało w pierwszym rzędzie , mężczyzna wyglądający na biznesmena i kobieta , siedząca tuż za mną .
Właśnie jadła danie zaserwowane przez stewardesę , jadła ostrożnie gdyż mieliśmy małe turbulencje .
Gdy kroiła stek nastąpiła jeden dość silny wstrząs i nóż , który trzymała wypadł jej z ręki spadł jej na nogę lekko ją rozcinając .
Wydała z siebie cichy jęk . W powietrzu nagle było wyczuć kuszący zapach krwi .
Prowadzony jej pożądaniem wstałem na nogi i poszedłem do kobiety .
Była dość ładna . Miała śniadą skórę i marchewkowe włosy .
- Ach te turbulencje , to nie dopuszczalne . Kiedyś też mi się to zdarzyło . Czy to coś poważnego ? - zagadałem przysiadając się do niej .
- Nie , to nic . Ale dziękuję za troskę . - powiedziała zarumieniona .
- Proszę pozwolić mi to obejrzeć . Wyglądam dość młodo , ale jestem wykwalifikowanym lekarzem . - skłamałem .
- Nie chciałabym się narzucać , ale to naprawdę niepotrzebne . - szepnęła cicho .
- Takie rany są zdradliwe , może się wydawać że to coś małego , a tu nagle się pani wykrwawić . Proszę zważyć na to , że mogła pani trafić w tętnicę udową . - wpatrywałem się w jej nogę .
- No dobrze , przekonał mnie pan . - podwinęła lekko swoją spódnicę ukazując ranę .
- W swojej torbie mam opatrunek , wrócę za sekundę . - powiedziałem idąc do mojego siedziska tylko po to , aby upewnić się że nikt nie widział całego zajścia .
Wróciłem do kobiety i kucnąłem przed nią . Popatrzyłem jej w oczy i powiedziałem :
- Nie wydasz z siebie żadnego słowa , nie będziesz się ruszać .
W tej chwili kobieta spojrzała na mnie przerażona . Chwyciłem za jej nogę i uniosłem ją lekko .
Zbliżyłem swoje usta do jej nogi . Wystawiłem język i podnosząc spódnicę kobiety do góry polizałem jej zewnętrzną stronę uda .
Dziewczyna zarumieniła się . Językiem natrafiłem na ranę , posmakowałem jej krwi . Była ona słodka .
Powoli zacząłem ssać krew wydobywającą się z jej ciała . Prowadzony pożądaniem poprowadziłem dłoń do majtek kobiety i delikatnie ocierałem palcem o jej wargi sromowe poprzez bieliznę .
Byłem niezwykle podniecony . W pewnej chwili włożyłem dłoń w jej majtki .
Robiąc to drażniłem się sam ze sobą , nie mogłem się powstrzymać i w końcu wbiłem kły w jej nogę .
Krew napływała już w większych ilościach . Po wypiciu około półtorej litra zaprzestałem , nie mogłem jej zabić .
Odsunąłem się od niej i poszedłem do stewardesy gazę i plaster , wydała mi wszystko bez żadnego zapytania . Wróciłem do "rannej" .
Opatrzyłem jej nogę i zakleiłem jej ranę .
Popatrzyłem jej znów w oczy . Była przerażona .
- Jesteś wolna . Nic nie pamiętasz , zraniłaś się dziś rano przy śniadaniu . - powiedziałem do niej poprawiając jej spódnicę .
Oblizałem krew ze swoich ust i wróciłem do siebie .
Przez resztę lotu patrzyłem przez okno . Niecierpliwie czekałem na to aby ujrzeć morze .
Zobaczyłem je pod koniec lotu , gdy byliśmy nad Hurgadą .
Lądowaliśmy . Samolot się obniżał , ciśnienie momentalnie się zmieniało .
Obraz się przybliżał , w oddali widać było lądowisko .
Oznajmiono że lądujemy .
Obudziłem Alexa , który miał pretensje o to że właśnie to zrobiłem .
Sam kazał mi to zrobić , głupek - pomyślałem .
Zniżaliśmy się coraz bardziej , aż w końcu samolot zetknął się z gruntem .
Usłyszałem donośne oklaski dochodzące z drugiej części samolotu .
Stewardesa wyprowadziła nas na zewnątrz .
Była godzina osiemnasta a już było ciemno . Zderzenie temperatur było oszałamiające .
To było tak , jakby ktoś oblał mnie ciepłą wodą .
Wprowadzono nas na tutejsze lotnisko . Gdy wkroczyliśmy do budynku znów dostałem szoku termicznego .
Klimatyzacja działała i to dość mocno .
Gdy ja z Aleksandrem szliśmy odebrać nasze bagaże to czułem na sobie spojrzenia ludzi .
Poczułem się obserwowany . Stanąłem przed taśmą wiozącą walizki , o dziwo nasze torby były pierwsze .
Zabraliśmy je i jak najszybciej opuściliśmy budynek lotniska .
Pasażerowie z Londynu powsiadali do autobusów i pojechali do hoteli , a my zostaliśmy sami pośród ciemnej nocy .
- Liso , już niedługo . Wytrzymaj jeszcze trochę , uratujemy cię . - powiedziałem w myślach chcąc aby ona to usłyszała .
niedziela, 7 października 2012
Rozdział 6.
Oparłem się o zimną , wykafelkowaną ścianę i osunąłem się na ziemię .
- Co ja zrobiłem ? Jak mogłem do tego dopuścić ? - zakryłem twarz dłońmi .
Podkuliłem kolana i opuściłem głowę w dół .
Targało mną teraz poczucie winy . Byłem bezbronny .
Wtedy czułem takie nieopanowanie jak przy pragnieniu krwi .
Można powiedzieć że go wykorzystałem .
Postawa Alexa była zrozumiała , był on kompletnie pijany i z pewnością nie będzie on nic pamiętał .
Ale ja ?
To co zrobiłem było niedopuszczalne , mimo tego podniecenie nie znikało .
Delikatnie przejechałem palcami po karku , rana która powstała przy ugryzieniu zasklepiła się .
Nie dziwiło mnie to , byłem przecież wampirem .
Pozbierałem myśli co mnie bardziej załamało .
Musiałem przestać o tym wspominać .
- Zapomnij . -powiedziałem do siebie .
Pokręciłem głową i zerwałem się na nogi .
Podszedłem znów do umywalki i ochlapałem swoją twarz zimną wodą .
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i stukot obcasów .
- Wróciłam ! - zawołała Katherina .
Wkroczyłem do salonu aby się z nią przywitać .
Kobieta wtuliła się we mnie .
- A Alex gdzie ? - zrzuciła płaszcz .
- Śpi , troszkę wypił . - spojrzałem na dwie puste butelki burbonu .
- Ja go zabiję ! Moja cenna whisky z osiemnastego wieku ! - usiadła z impetem na kanapę .
- Ale wiedz że była bardzo dobra . - podrapałem się po głowie .
- Niezwykle się cieszę ... - powiedziała nadmuchana .
- Przepraszam . - szepnąłem .
- No dobra , dobra , na ciebie się nie gniewam . Ale z nim policzę się jak wstanie . - pocałowała mnie w czoło .
- W sumie , to nie wiem kiedy on wstanie . Upił się do granic możliwości . - zaśmiałem się .
- Jak zawsze , gdy pije to nie ma umiaru . A zwykle po tym nic nie pamięta ... Co za debil ! - krzyknęła kobieta .
- Nic nie pamięta ? - oparłem głowę o ścianę .
- Tak , zwykle tak bywa . - złapała się za głowę .
Włączyłem telewizor i wpatrywałem się w emitowane na żywo pokazy mody .
Trwały tak do dziewiątej rano .
Wypiłem dwulitrową porcję krwi i przeczytałem "Przeminęło z wiatrem" .
Koło południa obudził się Alex . Zdołałem wniknąć do jego umysłu i dowiedzieć się tego , czy pamięta coś z wczoraj .
Ostatnie jego wspomnienie ukazywało to , jak nalewa nam whisky .
Podniosło mnie to na duchu . Al nie może za wszelką cenę dowiedzieć się o tym , co między nami wczoraj zaszło .
Kto wie , jak mógłby wtedy zareagować .
Ale teraz starałem się o tym nie myśleć .
Gdy jasnowłosy wkroczył do salonu wyglądał dosłownie jak zombie .
Miał ciemne podkowy pod oczyma , smętny wyraz twarzy . A włosy jego przypominały siano .
Przywitał się i poszedł do kuchni . Tam wypił dwa litry wody i poszedł wziąć prysznic .
Jego stan nieco mnie rozbawił . Zawsze śmieszył mnie widok ludzi napitych do granic możliwości .
Po dwudziestu minutach wrócił , wyglądając już w miarę dobrze .
Usiadł obok mnie i zaczął rozmowę .
- Ej , Liam . Możesz mi powiedzieć co wczoraj się działo ? - przymknął oczy .
- Mogę . - zaśmiałem się .
- Więc mów . - założył nogę na nogę .
- A więc , wczoraj postanowiłeś się napić . Wypiliśmy dwie butelki burbonu . Ja wypiłem tylko dwie szklanki . Nie mogłeś dojść do pokoju ... - przegryzłem wargę .
- Mów dalej - podrapał się po głowie .
- Zaprowadziłem cię do łóżka i zasnąłeś . - powiedziałem .
- Dzięki . Kompletnie nic nie pamiętam . Nie powinienem tyle pić . - powiedział zdenerwowany .
- Tak , nie powinieneś . - przytaknąłem
Od tamtych słów nie rozmawialiśmy .
Wieczór się ciągnął , strasznie się nudziłem .
W pewnej chwili do salonu wpadła Katherina , która postanowiła zabrać mnie do centrum handlowego " Harrods "
Alex został w domu , a my wyruszyliśmy .
Zeszliśmy szybko po schodach . Na ulicy czekał już samochód .
Był to Range Rover , czarny i masywny wóz , takie najbardziej mi się podobały .
Kath nakazała mi wejść do samochodu . Wewnątrz auto było niezwykle luksusowe .
Obicia kanap były wykonane z białej skóry , przyciemniane szyby , nawigacja i system kamer .
Był to w pełni wyposażony wóz.
Kierowcą był człowiek po czterdziestce . Miał ciemne włosy , od czasu do czasu spoglądał na mnie przez lusterka , swoimi błękitnymi oczyma.
Nie jechaliśmy długo . Po niecałym kwadransie byliśmy na miejscu .
Wyszedłem z wozu i ruszyłem za wampirzycą .
Stanęła przed wielkimi obrotowymi drzwiami , przed którymi stała dwójka umięśnionych mężczyzn w garniturach .
Centrum dziś było zamknięte dla innych ludzi .
Tego wieczoru było otwarte jedynie dla osób z wyższych sfer miasta . Oczywiście Kath miała wejściówkę .
Pokazała im świstek jakiegoś papieru , po czym wpuścili nas do środka.
Wkroczyliśmy do wielkiego budynku , w którym z każdej strony otaczały nas butiki z ciuchami .
Wzrokowo odnalazłem w nich TopShop , Dolce&Gabbana , Chanel , Pradę . Krótko mówiąc były tu same ekskluzywne sklepy .
Na samą myśl o zakupach robiło mi się gorąco . Odkąd pamiętam uwielbiam kupować ciuchy .
Centrum było prawie że puste . Chwilami widziałem pojedyncze osoby .
W pamięć zapadła mi jasnowłosa kobieta z skandynawską urodą . Chłodne jak lód spojrzenie i czerwone usta .
Odziana była w futro z niedźwiedzia polarnego , a na nogach miała klasycznie czarne szpilkiLouboutina .
Towarzyszył jej łachy mężczyzna o smętnym wyrazie twarzy , który nosił jej torby z ciuchami .
Katherina poprowadziła mnie na drugie piętro budynku .
W godzinę zdołaliśmy odwiedzić sześćdziesiąt sklepów . Katherina zadbała o to , abym zobaczył dosłownie wszystko .
Czarnowłosa kobieta wybierała dla mnie ciuchy , i towarzyszyła mi w przebieraniu się .
Nie zważając na cenę wampirzyca chodziła od kasy do kasy .
Ceny niektórych ciuchów były kosmiczne . Nie spodziewałem się że za zwyczajną rozpinaną koszulę można dać 50 dolarów .
- Masakra . -powiedziałem sam do siebie .
Przy wejściu do każdego butiku stały kosze na torby .
Wkładałem do niej wszystkie moje zakupione rzeczy .
W pewnym momencie Kath wypatrzyła butik z sukienkami .
- Liam ! Ja pójdę kupić sobie kilka sukienek . A ty idź kup sobie coś jeszcze . - powiedziała z entuzjazmem .
- Już wystarczy . Dużo cię to wszystko kosztuje ... - jęknąłem cicho .
- Cena nie wchodzi w grę , mam dużo pieniędzy . - zaśmiała się .
- No dobra . - szepnąłem .
- Spotkamy się przy głównym wyjściu za godzinę . - krzyknęła odchodząc .
- Okey ! - powiedziałem odchodząc .
Wyciągnąłem mojego nowo zakupionego Iphona 5 , aby sprawdzić która dokładnie jest godzina .
Była 20:00 .
- Mam godzinę , pochodzę tu i tam . - powiedziałem do siebie .
Spacerowałem bez celu , do chwili aż natknąłem się na butik Burberry .
Na manekinach wisiały niesamowite płaszcze , damskie jak i męskie .
Męskie były przeważnie czarne , od razu wpadły mi w oko .
Wkroczyłem do sklepu który był wyłożony beżowym dywanem w czerwoną kratę .
Skierowałem się do wieszaków z owymi płaszczami , i przymierzyłem jeden z nich .
Pasował idealnie . Miał wiele ukrytych kieszeni za pazuchą .
Był świetnie dopasowany , i tak jak chciałem sięgał mi do ud .
Musiałem go kupić .
Zawiesiłem go na przedramieniu i stanąłem przy kasie .
Niepostrzeżenie ujrzałem obok mnie piękną blondynkę , którą już dziś spotkałem .
Wpatrywała się we mnie dyskretnie .
Kasjerka ściągnęła z tkaniny alarm i zapakowała płaszcz do torby .
Zadowolony pokazałem jej viposką wejściówkę Kath i odszedłem z nowym nabytkiem .
Opuściłem sklep i usiadłem na ławce tuż przy wyjściu , byłem trochę zmęczony .
Niepostrzeżenie usiadła obok mnie kobieta w białym futrze .
- Ma pan świetny gust . - podała swoje wszystkie torby w ręce mężczyzny który jej towarzyszył .
- Ach , dziękuję . Proszę mówić mi Liam . - szepnąłem .
- Niesamowite imię , Liam'ie . Pierwszy raz cię tu widzę , pierwszy raz widzę osobę która kupuje tyle co ja . - uśmiechnęła się .
- Tak , od niedawna jestem w Londynie . Zatrzymałem się u przyjaciółki . Za niedługo wyjeżdżam . - powiedziałem zniechęcony .
- To szkoda wiele nas łączy ... - powiedziała odchodząc .
Już więcej jej nie widziałem , ale mimo to zapadła mi w pamięć .
Wstałem z ławki i ruszyłem w stronę sklepu jubilerskiego .
Gdy przekroczyłem jego próg to od razu otoczyła mnie masa przeróżnych błyskotek.
Na regale z pierścieniami szczególnie wyróżniały się dwa .
Były to pierścienie wykonany ze srebra . Były owalne . Na ich powierzchniach były wyrysowane delikatne kwiatowe motywy , a większość pierścieni wypełniały zabarwione diamenty .
Był to prawdziwe diamenty . Na jednym sygnecie był bajecznie błękity , a na drugim krwiścieczerwony .
Bardzo mi się spodobały . Jeden byłby dla mnie , a drugi dla Alexa .
Tak więc kupiłem oba . Nie były tanie .
- Ale cóż Kath powiedziała że cena nie gra roli .
Ekspedientka zapakowała mi pierścienie w małe pudełeczka i wręczyła mi je .
Włożyłem je do kieszeni sięgając po telefon .
Była godzina dwudziesta pięćdziesiąt dziewięć . Wiedziałem że Kath będzie punktualnie więc ruszyłem .
Z wampirzą szybkością dotarcie do wyjścia zajęło mi dwie setne sekundy .
Chwilę za mną zjawiła się czarnowłosa . Była wręcz obładowana torbami .
- A więc ? Idziemy ? - zapytała wychodząc ze sklepu .
- Tak , pójdźmy już do domu . - uśmiechnąłem się po czym wsiadłem do samochodu .
Dojechaliśmy szybko . Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro i wkroczyliśmy do domu .
Odłożyłem swoje nowe rzeczy do sypialni i poszedłem do salonu .
Był tam Alex , który właśnie czytał książkę .
Bez słowa podszedłem do niego i wręczyłem mu pudełeczko .
Otworzył je , nic nie mówiąc wziął pierścień w dłoń i ze skrywanym zachwytem włożył go na palec .
- Wspaniały ... - szepnął .
- Taak . - powiedziałem wkładając na palec swój pierścień .
- Dziękuję . - uśmiechnął się na chwilę .
Skinąłem mu głową . Poczułem w tej chwili że nie jest już tak nieprzyjaźnie do mnie nastawiony .
Nasze relacje się trochę zmieniły . Alex wydaje się teraz być mniej chłodny .
Widziałem w nim przyjaciela . Bez znaczenia było to jakim jest .
Nasze zadanie wyznaczone nam przez Lisę nas lekko zbliżyło .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczorami obmyślaliśmy plan działania . To jak dotrzemy do Egiptu , to jak wykradniemy sztylet . Braliśmy wszystko pod uwagę .
Dużo rozmawialiśmy .
Z dnia na dzień byliśmy coraz bardziej przygotowania . Czas mijał szybko .
Zbliżał się ostatni dzień mojej przemiany , co bardzo mnie niecierpliwiło .
Chciałem mieć już to za sobą , chciałem uratować Lisę .
Aby być silniejszy dziennie piłem dwie torebki krwi . Kontrolowałem się już w zupełności .
Mogłem przebywać wśród ludzi .
Byłem przekonany że mogę chodzić za dnia . Postanowiłem to sprawdzić , co było głupią rzeczą .
Wtedy raz nie przypasowałem się do nakazów mojej stwórczyni .
Otworzyłem okno i wystawiłem głowę . Przez kilka sekund nic mi się nie działo , lecz po chwili poczułem ogromny ból ,wydawało mi się że płonę .
Miałem ogromne poparzenia na twarzy , zemdlałem . Obudziłem się kilka godzin po tym . Znalazła mnie Katherina i dała mi swojej krwi , uratowała mnie .
Zdałem sobie sprawę że to , co zrobiłem było głupie . Już tego nie zrobiłem .
Nocami chodziłem po mieście . Londyn znałem już jak własną kieszeń .
Zwykle spacerowałem sam , lecz czasem Kath albo Alex mi towarzyszyli .
Nim się obejrzałem był " ten " dzień .
- Tak więc co muszę dzisiaj zrobić ? - zapytałem Alexa siedząc na łóżku .
- Nic takiego . Będziesz musiał tylko zabić i wypić krew niewinnej osoby . Będziesz musiał na nią zapolować . Dziś wieczorem pójdziemy do parku , i tam odnajdziesz swoją ofiarę . - przeszył mnie swoim spojrzeniem .
- Ach tak ... - mruknąłem .
- Wahasz się ? - Wkroczyła do pokoju wampirzyca .
- Nie , ani trochę . - uśmiechnąłem się do niej
- Mam nadzieję że ci się uda . - pocałowała mnie w czoło .
Miałem zapolować ... Nie chciałem tego robić , nie chciałem nikogo krzywdzić , ale było to konieczne .
Zrobię to szybko , tylko muszę znaleźć niewinną osobę .
Do wieczora siedziałem przy oknie nie ruszając się .
Gdy wybiła ósma wieczorem zerwałem się na nogi .
- Idziemy . - powiedział Alex .
- Jesteś gotowy . - szepnęła Kath .
- Dam radę . - szepnąłem , po czym wyszliśmy z domu .
Kierowaliśmy się w stronę parku . Szliśmy lekkim tempem , a Katherina trzymała mnie za rękę .
Skręciliśmy w zalesioną dróżkę .
Kath i Alex zatrzymali się i usiedli na ławce .
Jasnowłosy poklepał mnie po plecach i powiedział bezdźwięcznie " powodzenia " .
Skinąłem mu głową i ruszyłem przed siebie .
Szedłem wąską alejką w stronę fontanny . Stanąłem przed nią i się obejrzałem dookoła .
Przez chwilę nikogo nie było , lecz po jakimś czasie ujrzałem dziewczynę .
Była zapłakana .
Miała może z dziewiętnaście lat . Jej długie mysie włosy szalały na wietrze .
Była ubrana w zwiewną sukienkę , na ramieniu miała zawieszoną torebkę .
Na jej nosie spoczywały okulary , spod których spływały łzy. W pewnym momencie kobieta potknęła się gubiąc je .
Wykorzystałem sytuację i w wampirzym tempie podbiegłem do niej .
Byłem naprzeciw niej . Gdy ona znalazła okulary wstała i założyła je .
Gdy mnie ujrzała zlękła się mnie .
- Czy coś się stało , panienko ? - zapytałem .
- Nic . - przerażona otarła łzy .
Wniknąłem do jej umysłu , i zobaczyłem to , jak chłopak z nią zrywa .
- Niech zgadnę ... Zostawił cię ukochany ? - otarłem jej łzę z policzka .
- Ttak ... - odsunęła się ode mnie , jakby oparzona .
- Znam twój ból . Ja też ostatnio doznałem zawodu miłosnego . - skłamałem .
- Naprawdę ? - spojrzała mi w oczy .
- Tak , wiem trochę o tych sprawach . Możesz mi się zwierzyć . - szepnąłem .
- Ale ja pana nie znam ... - mówiła cofając się .
- To nie ważne , opowiadaj . - odgarnąłem swoją grzywkę na bok .
- No dobrze . Zostawił mnie zapewne dlatego , iż nie była gotowa na kolejny krok . On domagał się seksu , a ja cały czas mu odmawiałam . Jestem wychowana na takiej zasadzie , że można się kochać po ślubie . A Michael , mój chłopak tego nie tolerował . Napastował mnie dzisiaj . Gdy dobierał się do moich majtek uderzyłam go w twarz . Powiedział że jestem dla niego nikim ... - jąkała się .
- Nie był ciebie godny mogłaś go zostawić ... - powiedziałem chłodno .
- Nie mogłam ... Ja go nadal kocham . - popłakała się .
- Rozumiem . - udałem współczucie .
- To boli ... - złapała się za serce .
- Mogę znieczulić twój ból. - powiedziałem bezwzględnie .
Wystawiłem kły , moje oczy zapłonęły czerwienią .
Kobieta krzyknęła i zaczęła uciekać . W błyskawicznym tempie podbiegłem do niej , zakryłem jej usta dłonią .
Zaciągnąłem ją za krzaki , tak aby nikt mnie nie zobaczył .
Widziałem przerażenie w jej oczach , było mi jej trochę żal .
Pachniała ona tak słodko ...
Nie mogłem się cofnąć . Chwyciłem jej głowę , nachyliłem się nad jej szyją i wgryzłem się w nią .
Jej krew szybko sączyła się do mojego gardła .
Przez chwilę dziewczyna się szamotała , lecz to ustąpiło .
Straciła przytomność . W pewnym momencie " esencja jej życia " przestała napływać .
Serce nastolatki przestało bić , umarło .
Opadło ona na ziemię .
Z tą chwilą poczułem w sobie niesamowitą siłę .
Czułem jak moje mięśnie stają się mocniejsze .
- Udało mi się . - szepnąłem do siebie .
Po chwili zjawili się obok mnie Alex i Katherina .
Wampirzyca rzuciła mi się na szyję .
- Dziękuję . - Powiedziałem telepatycznie do Aleksandra .
Niezwykle mi pomógł w przemianie , byłem mu wdzięczny .
- Musimy pozbyć się ciała . - szepnęła Katherina .
- Wrzucimy ją do Tamizy. - powiedział Al .
- Dobrze , tylko zasklepię jej ranę . - jęknąłem po czym przegryzłem swój palec .
Rozprowadziłem moją krew po karku dziewczyny . Dziury po ugryzieniu się momentalnie zasklepiły .
Wziąłem ja na ramiona i niezauważalnie pobiegłem na City Bridge .
Stanąłem na barierce mostu , i wrzuciłem dziewczynę do wody .
Spadała ona wolno . Miała spokojny wyraz twarzy .
Po chwili zanurzyła się w rwącej i ciemnej otchłani Tamizy .
- Liam , jesteś już prawowitym wampirem . Chodźmy do domu odpocząć , jutro wyruszamy . - szepnął mi do ucha Alex.
- Co ja zrobiłem ? Jak mogłem do tego dopuścić ? - zakryłem twarz dłońmi .
Podkuliłem kolana i opuściłem głowę w dół .
Targało mną teraz poczucie winy . Byłem bezbronny .
Wtedy czułem takie nieopanowanie jak przy pragnieniu krwi .
Można powiedzieć że go wykorzystałem .
Postawa Alexa była zrozumiała , był on kompletnie pijany i z pewnością nie będzie on nic pamiętał .
Ale ja ?
To co zrobiłem było niedopuszczalne , mimo tego podniecenie nie znikało .
Delikatnie przejechałem palcami po karku , rana która powstała przy ugryzieniu zasklepiła się .
Nie dziwiło mnie to , byłem przecież wampirem .
Pozbierałem myśli co mnie bardziej załamało .
Musiałem przestać o tym wspominać .
- Zapomnij . -powiedziałem do siebie .
Pokręciłem głową i zerwałem się na nogi .
Podszedłem znów do umywalki i ochlapałem swoją twarz zimną wodą .
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i stukot obcasów .
- Wróciłam ! - zawołała Katherina .
Wkroczyłem do salonu aby się z nią przywitać .
Kobieta wtuliła się we mnie .
- A Alex gdzie ? - zrzuciła płaszcz .
- Śpi , troszkę wypił . - spojrzałem na dwie puste butelki burbonu .
- Ja go zabiję ! Moja cenna whisky z osiemnastego wieku ! - usiadła z impetem na kanapę .
- Ale wiedz że była bardzo dobra . - podrapałem się po głowie .
- Niezwykle się cieszę ... - powiedziała nadmuchana .
- Przepraszam . - szepnąłem .
- No dobra , dobra , na ciebie się nie gniewam . Ale z nim policzę się jak wstanie . - pocałowała mnie w czoło .
- W sumie , to nie wiem kiedy on wstanie . Upił się do granic możliwości . - zaśmiałem się .
- Jak zawsze , gdy pije to nie ma umiaru . A zwykle po tym nic nie pamięta ... Co za debil ! - krzyknęła kobieta .
- Nic nie pamięta ? - oparłem głowę o ścianę .
- Tak , zwykle tak bywa . - złapała się za głowę .
Włączyłem telewizor i wpatrywałem się w emitowane na żywo pokazy mody .
Trwały tak do dziewiątej rano .
Wypiłem dwulitrową porcję krwi i przeczytałem "Przeminęło z wiatrem" .
Koło południa obudził się Alex . Zdołałem wniknąć do jego umysłu i dowiedzieć się tego , czy pamięta coś z wczoraj .
Ostatnie jego wspomnienie ukazywało to , jak nalewa nam whisky .
Podniosło mnie to na duchu . Al nie może za wszelką cenę dowiedzieć się o tym , co między nami wczoraj zaszło .
Kto wie , jak mógłby wtedy zareagować .
Ale teraz starałem się o tym nie myśleć .
Gdy jasnowłosy wkroczył do salonu wyglądał dosłownie jak zombie .
Miał ciemne podkowy pod oczyma , smętny wyraz twarzy . A włosy jego przypominały siano .
Przywitał się i poszedł do kuchni . Tam wypił dwa litry wody i poszedł wziąć prysznic .
Jego stan nieco mnie rozbawił . Zawsze śmieszył mnie widok ludzi napitych do granic możliwości .
Po dwudziestu minutach wrócił , wyglądając już w miarę dobrze .
Usiadł obok mnie i zaczął rozmowę .
- Ej , Liam . Możesz mi powiedzieć co wczoraj się działo ? - przymknął oczy .
- Mogę . - zaśmiałem się .
- Więc mów . - założył nogę na nogę .
- A więc , wczoraj postanowiłeś się napić . Wypiliśmy dwie butelki burbonu . Ja wypiłem tylko dwie szklanki . Nie mogłeś dojść do pokoju ... - przegryzłem wargę .
- Mów dalej - podrapał się po głowie .
- Zaprowadziłem cię do łóżka i zasnąłeś . - powiedziałem .
- Dzięki . Kompletnie nic nie pamiętam . Nie powinienem tyle pić . - powiedział zdenerwowany .
- Tak , nie powinieneś . - przytaknąłem
Od tamtych słów nie rozmawialiśmy .
Wieczór się ciągnął , strasznie się nudziłem .
W pewnej chwili do salonu wpadła Katherina , która postanowiła zabrać mnie do centrum handlowego " Harrods "
Alex został w domu , a my wyruszyliśmy .
Zeszliśmy szybko po schodach . Na ulicy czekał już samochód .
Był to Range Rover , czarny i masywny wóz , takie najbardziej mi się podobały .
Kath nakazała mi wejść do samochodu . Wewnątrz auto było niezwykle luksusowe .
Obicia kanap były wykonane z białej skóry , przyciemniane szyby , nawigacja i system kamer .
Był to w pełni wyposażony wóz.
Kierowcą był człowiek po czterdziestce . Miał ciemne włosy , od czasu do czasu spoglądał na mnie przez lusterka , swoimi błękitnymi oczyma.
Nie jechaliśmy długo . Po niecałym kwadransie byliśmy na miejscu .
Wyszedłem z wozu i ruszyłem za wampirzycą .
Stanęła przed wielkimi obrotowymi drzwiami , przed którymi stała dwójka umięśnionych mężczyzn w garniturach .
Centrum dziś było zamknięte dla innych ludzi .
Tego wieczoru było otwarte jedynie dla osób z wyższych sfer miasta . Oczywiście Kath miała wejściówkę .
Pokazała im świstek jakiegoś papieru , po czym wpuścili nas do środka.
Wkroczyliśmy do wielkiego budynku , w którym z każdej strony otaczały nas butiki z ciuchami .
Wzrokowo odnalazłem w nich TopShop , Dolce&Gabbana , Chanel , Pradę . Krótko mówiąc były tu same ekskluzywne sklepy .
Na samą myśl o zakupach robiło mi się gorąco . Odkąd pamiętam uwielbiam kupować ciuchy .
Centrum było prawie że puste . Chwilami widziałem pojedyncze osoby .
W pamięć zapadła mi jasnowłosa kobieta z skandynawską urodą . Chłodne jak lód spojrzenie i czerwone usta .
Odziana była w futro z niedźwiedzia polarnego , a na nogach miała klasycznie czarne szpilkiLouboutina .
Towarzyszył jej łachy mężczyzna o smętnym wyrazie twarzy , który nosił jej torby z ciuchami .
Katherina poprowadziła mnie na drugie piętro budynku .
W godzinę zdołaliśmy odwiedzić sześćdziesiąt sklepów . Katherina zadbała o to , abym zobaczył dosłownie wszystko .
Czarnowłosa kobieta wybierała dla mnie ciuchy , i towarzyszyła mi w przebieraniu się .
Nie zważając na cenę wampirzyca chodziła od kasy do kasy .
Ceny niektórych ciuchów były kosmiczne . Nie spodziewałem się że za zwyczajną rozpinaną koszulę można dać 50 dolarów .
- Masakra . -powiedziałem sam do siebie .
Przy wejściu do każdego butiku stały kosze na torby .
Wkładałem do niej wszystkie moje zakupione rzeczy .
W pewnym momencie Kath wypatrzyła butik z sukienkami .
- Liam ! Ja pójdę kupić sobie kilka sukienek . A ty idź kup sobie coś jeszcze . - powiedziała z entuzjazmem .
- Już wystarczy . Dużo cię to wszystko kosztuje ... - jęknąłem cicho .
- Cena nie wchodzi w grę , mam dużo pieniędzy . - zaśmiała się .
- No dobra . - szepnąłem .
- Spotkamy się przy głównym wyjściu za godzinę . - krzyknęła odchodząc .
- Okey ! - powiedziałem odchodząc .
Wyciągnąłem mojego nowo zakupionego Iphona 5 , aby sprawdzić która dokładnie jest godzina .
Była 20:00 .
- Mam godzinę , pochodzę tu i tam . - powiedziałem do siebie .
Spacerowałem bez celu , do chwili aż natknąłem się na butik Burberry .
Na manekinach wisiały niesamowite płaszcze , damskie jak i męskie .
Męskie były przeważnie czarne , od razu wpadły mi w oko .
Wkroczyłem do sklepu który był wyłożony beżowym dywanem w czerwoną kratę .
Skierowałem się do wieszaków z owymi płaszczami , i przymierzyłem jeden z nich .
Pasował idealnie . Miał wiele ukrytych kieszeni za pazuchą .
Był świetnie dopasowany , i tak jak chciałem sięgał mi do ud .
Musiałem go kupić .
Zawiesiłem go na przedramieniu i stanąłem przy kasie .
Niepostrzeżenie ujrzałem obok mnie piękną blondynkę , którą już dziś spotkałem .
Wpatrywała się we mnie dyskretnie .
Kasjerka ściągnęła z tkaniny alarm i zapakowała płaszcz do torby .
Zadowolony pokazałem jej viposką wejściówkę Kath i odszedłem z nowym nabytkiem .
Opuściłem sklep i usiadłem na ławce tuż przy wyjściu , byłem trochę zmęczony .
Niepostrzeżenie usiadła obok mnie kobieta w białym futrze .
- Ma pan świetny gust . - podała swoje wszystkie torby w ręce mężczyzny który jej towarzyszył .
- Ach , dziękuję . Proszę mówić mi Liam . - szepnąłem .
- Niesamowite imię , Liam'ie . Pierwszy raz cię tu widzę , pierwszy raz widzę osobę która kupuje tyle co ja . - uśmiechnęła się .
- Tak , od niedawna jestem w Londynie . Zatrzymałem się u przyjaciółki . Za niedługo wyjeżdżam . - powiedziałem zniechęcony .
- To szkoda wiele nas łączy ... - powiedziała odchodząc .
Już więcej jej nie widziałem , ale mimo to zapadła mi w pamięć .
Wstałem z ławki i ruszyłem w stronę sklepu jubilerskiego .
Gdy przekroczyłem jego próg to od razu otoczyła mnie masa przeróżnych błyskotek.
Na regale z pierścieniami szczególnie wyróżniały się dwa .
Były to pierścienie wykonany ze srebra . Były owalne . Na ich powierzchniach były wyrysowane delikatne kwiatowe motywy , a większość pierścieni wypełniały zabarwione diamenty .
Był to prawdziwe diamenty . Na jednym sygnecie był bajecznie błękity , a na drugim krwiścieczerwony .
Bardzo mi się spodobały . Jeden byłby dla mnie , a drugi dla Alexa .
Tak więc kupiłem oba . Nie były tanie .
- Ale cóż Kath powiedziała że cena nie gra roli .
Ekspedientka zapakowała mi pierścienie w małe pudełeczka i wręczyła mi je .
Włożyłem je do kieszeni sięgając po telefon .
Była godzina dwudziesta pięćdziesiąt dziewięć . Wiedziałem że Kath będzie punktualnie więc ruszyłem .
Z wampirzą szybkością dotarcie do wyjścia zajęło mi dwie setne sekundy .
Chwilę za mną zjawiła się czarnowłosa . Była wręcz obładowana torbami .
- A więc ? Idziemy ? - zapytała wychodząc ze sklepu .
- Tak , pójdźmy już do domu . - uśmiechnąłem się po czym wsiadłem do samochodu .
Dojechaliśmy szybko . Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro i wkroczyliśmy do domu .
Odłożyłem swoje nowe rzeczy do sypialni i poszedłem do salonu .
Był tam Alex , który właśnie czytał książkę .
Bez słowa podszedłem do niego i wręczyłem mu pudełeczko .
Otworzył je , nic nie mówiąc wziął pierścień w dłoń i ze skrywanym zachwytem włożył go na palec .
- Wspaniały ... - szepnął .
- Taak . - powiedziałem wkładając na palec swój pierścień .
- Dziękuję . - uśmiechnął się na chwilę .
Skinąłem mu głową . Poczułem w tej chwili że nie jest już tak nieprzyjaźnie do mnie nastawiony .
Nasze relacje się trochę zmieniły . Alex wydaje się teraz być mniej chłodny .
Widziałem w nim przyjaciela . Bez znaczenia było to jakim jest .
Nasze zadanie wyznaczone nam przez Lisę nas lekko zbliżyło .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczorami obmyślaliśmy plan działania . To jak dotrzemy do Egiptu , to jak wykradniemy sztylet . Braliśmy wszystko pod uwagę .
Dużo rozmawialiśmy .
Z dnia na dzień byliśmy coraz bardziej przygotowania . Czas mijał szybko .
Zbliżał się ostatni dzień mojej przemiany , co bardzo mnie niecierpliwiło .
Chciałem mieć już to za sobą , chciałem uratować Lisę .
Aby być silniejszy dziennie piłem dwie torebki krwi . Kontrolowałem się już w zupełności .
Mogłem przebywać wśród ludzi .
Byłem przekonany że mogę chodzić za dnia . Postanowiłem to sprawdzić , co było głupią rzeczą .
Wtedy raz nie przypasowałem się do nakazów mojej stwórczyni .
Otworzyłem okno i wystawiłem głowę . Przez kilka sekund nic mi się nie działo , lecz po chwili poczułem ogromny ból ,wydawało mi się że płonę .
Miałem ogromne poparzenia na twarzy , zemdlałem . Obudziłem się kilka godzin po tym . Znalazła mnie Katherina i dała mi swojej krwi , uratowała mnie .
Zdałem sobie sprawę że to , co zrobiłem było głupie . Już tego nie zrobiłem .
Nocami chodziłem po mieście . Londyn znałem już jak własną kieszeń .
Zwykle spacerowałem sam , lecz czasem Kath albo Alex mi towarzyszyli .
Nim się obejrzałem był " ten " dzień .
- Tak więc co muszę dzisiaj zrobić ? - zapytałem Alexa siedząc na łóżku .
- Nic takiego . Będziesz musiał tylko zabić i wypić krew niewinnej osoby . Będziesz musiał na nią zapolować . Dziś wieczorem pójdziemy do parku , i tam odnajdziesz swoją ofiarę . - przeszył mnie swoim spojrzeniem .
- Ach tak ... - mruknąłem .
- Wahasz się ? - Wkroczyła do pokoju wampirzyca .
- Nie , ani trochę . - uśmiechnąłem się do niej
- Mam nadzieję że ci się uda . - pocałowała mnie w czoło .
Miałem zapolować ... Nie chciałem tego robić , nie chciałem nikogo krzywdzić , ale było to konieczne .
Zrobię to szybko , tylko muszę znaleźć niewinną osobę .
Do wieczora siedziałem przy oknie nie ruszając się .
Gdy wybiła ósma wieczorem zerwałem się na nogi .
- Idziemy . - powiedział Alex .
- Jesteś gotowy . - szepnęła Kath .
- Dam radę . - szepnąłem , po czym wyszliśmy z domu .
Kierowaliśmy się w stronę parku . Szliśmy lekkim tempem , a Katherina trzymała mnie za rękę .
Skręciliśmy w zalesioną dróżkę .
Kath i Alex zatrzymali się i usiedli na ławce .
Jasnowłosy poklepał mnie po plecach i powiedział bezdźwięcznie " powodzenia " .
Skinąłem mu głową i ruszyłem przed siebie .
Szedłem wąską alejką w stronę fontanny . Stanąłem przed nią i się obejrzałem dookoła .
Przez chwilę nikogo nie było , lecz po jakimś czasie ujrzałem dziewczynę .
Była zapłakana .
Miała może z dziewiętnaście lat . Jej długie mysie włosy szalały na wietrze .
Była ubrana w zwiewną sukienkę , na ramieniu miała zawieszoną torebkę .
Na jej nosie spoczywały okulary , spod których spływały łzy. W pewnym momencie kobieta potknęła się gubiąc je .
Wykorzystałem sytuację i w wampirzym tempie podbiegłem do niej .
Byłem naprzeciw niej . Gdy ona znalazła okulary wstała i założyła je .
Gdy mnie ujrzała zlękła się mnie .
- Czy coś się stało , panienko ? - zapytałem .
- Nic . - przerażona otarła łzy .
Wniknąłem do jej umysłu , i zobaczyłem to , jak chłopak z nią zrywa .
- Niech zgadnę ... Zostawił cię ukochany ? - otarłem jej łzę z policzka .
- Ttak ... - odsunęła się ode mnie , jakby oparzona .
- Znam twój ból . Ja też ostatnio doznałem zawodu miłosnego . - skłamałem .
- Naprawdę ? - spojrzała mi w oczy .
- Tak , wiem trochę o tych sprawach . Możesz mi się zwierzyć . - szepnąłem .
- Ale ja pana nie znam ... - mówiła cofając się .
- To nie ważne , opowiadaj . - odgarnąłem swoją grzywkę na bok .
- No dobrze . Zostawił mnie zapewne dlatego , iż nie była gotowa na kolejny krok . On domagał się seksu , a ja cały czas mu odmawiałam . Jestem wychowana na takiej zasadzie , że można się kochać po ślubie . A Michael , mój chłopak tego nie tolerował . Napastował mnie dzisiaj . Gdy dobierał się do moich majtek uderzyłam go w twarz . Powiedział że jestem dla niego nikim ... - jąkała się .
- Nie był ciebie godny mogłaś go zostawić ... - powiedziałem chłodno .
- Nie mogłam ... Ja go nadal kocham . - popłakała się .
- Rozumiem . - udałem współczucie .
- To boli ... - złapała się za serce .
- Mogę znieczulić twój ból. - powiedziałem bezwzględnie .
Wystawiłem kły , moje oczy zapłonęły czerwienią .
Kobieta krzyknęła i zaczęła uciekać . W błyskawicznym tempie podbiegłem do niej , zakryłem jej usta dłonią .
Zaciągnąłem ją za krzaki , tak aby nikt mnie nie zobaczył .
Widziałem przerażenie w jej oczach , było mi jej trochę żal .
Pachniała ona tak słodko ...
Nie mogłem się cofnąć . Chwyciłem jej głowę , nachyliłem się nad jej szyją i wgryzłem się w nią .
Jej krew szybko sączyła się do mojego gardła .
Przez chwilę dziewczyna się szamotała , lecz to ustąpiło .
Straciła przytomność . W pewnym momencie " esencja jej życia " przestała napływać .
Serce nastolatki przestało bić , umarło .
Opadło ona na ziemię .
Z tą chwilą poczułem w sobie niesamowitą siłę .
Czułem jak moje mięśnie stają się mocniejsze .
- Udało mi się . - szepnąłem do siebie .
Po chwili zjawili się obok mnie Alex i Katherina .
Wampirzyca rzuciła mi się na szyję .
- Dziękuję . - Powiedziałem telepatycznie do Aleksandra .
Niezwykle mi pomógł w przemianie , byłem mu wdzięczny .
- Musimy pozbyć się ciała . - szepnęła Katherina .
- Wrzucimy ją do Tamizy. - powiedział Al .
- Dobrze , tylko zasklepię jej ranę . - jęknąłem po czym przegryzłem swój palec .
Rozprowadziłem moją krew po karku dziewczyny . Dziury po ugryzieniu się momentalnie zasklepiły .
Wziąłem ja na ramiona i niezauważalnie pobiegłem na City Bridge .
Stanąłem na barierce mostu , i wrzuciłem dziewczynę do wody .
Spadała ona wolno . Miała spokojny wyraz twarzy .
Po chwili zanurzyła się w rwącej i ciemnej otchłani Tamizy .
- Liam , jesteś już prawowitym wampirem . Chodźmy do domu odpocząć , jutro wyruszamy . - szepnął mi do ucha Alex.
niedziela, 23 września 2012
Rozdział 5 .
Wróciliśmy do mieszkania , które było w tej chwili puste .
Katherine zabrała z wieszaka swój płaszcz , torebkę i wyszła .
Na szklanym stole w jadalni leżała mała kartka .
- " Musiałam pozałatwiać kilka spraw , wrócę przed świtem . " - przeczytałem na głos .
- Niby co miała takiego do roboty o czwartej nad ranem . - prychnął jasnowłosy .
- Nie znam jej zbyt dobrze , więc nie wiem ... Ale być może poszła tak jak my , na spacer . - powiedziałem cicho .
- Ona ma pięćset lat , mogła by to zrobić o dowolnej porze dnia . - syknął .
- No cóż ... Ale zostawiła kartkę , nie musimy się o nią martwić . - wzdychnąłem .
- Odpocznij i zrelaksuj się . Dziś po wypiciu krwi postaram się ciebie nauczyć czytania myśli innych , ja już to potrafiłem od przemiany ... - rzekł posępnie Alex .
- Dobrze .
Ucieszyło mnie to, że już będę mógł czytać w myślach . Mógłbym się dowiedzieć czegoś o Aleksandrze .
Ale powiedział bym się zrelaksował . Jedynie co mi przyszło na myśl do chłodny prysznic .
Więc powoli ruszyłem do łazienki . Przekroczyłem mały korytarz i otworzyłem drzwi .
Przed moimi oczyma ukazało się wielkie pomieszczenie .
Ściany były z białego kamienia , a mozaika na podłodze przedstawiała fresk Michała Anioła "Stworzenie Adama".
Widząc to, po prostu mnie zamurowało . Każdy detal był dopracowany . Postać Adama była idealna , tak jak wszystko inne .
Lecz nie tylko to było w tej łazience piękne .
Na wprost mnie stała ogromna wanna , do której wchodziło się po marmurowych schodach .
Deszczownica była nad wanną .
Przy prawej i lewej ścianie było kilka starannie wykonanych szuflad z czarnego drewna .
Jeszcze w życiu nie widziałem takiej łazienki .
Pełen podziwu zamknąłem drzwi i zacząłem się rozbierać .
Gdy miałem już ściągnąć spodnie zauważyłem niedaleko wanny gramofon , który stał na podeście .
Muzyka była już przygotowana do odsłuchu . Przycisnąłem igłę do płyty i od razu z aparatury dochodziły dźwięki .
Była to bardzo melancholijna melodia , dość delikatna . Lecz nie znałem jej kompozytora .
Rozebrałem się do końca .
Po schodkach wszedłem do wielkiej wanny . Na ścianie był zamontowany kurek z regulacją ciepła .
Nastawiłem na ciepłą wodę i przekręciłem pokrętło .
Nagle , jakby z nieba zaczęły lecieć krople wody .
Minęła niemalże sekunda a ja już byłem mokry .
Temperatura cieczy była za wysoka , więc ją stopniowo obniżałem , aż kurek się zatrzymał na liczbie 0 .
Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz .
Odkąd pamiętam to kochałem zimne prysznice .
Stojąc naprzeciw ściany podniosłem ręce aby odgarnąć , ciężkie od wody włosy .
Wsłuchując się w nuty tajemniczej melodii wyrzuciłem z siebie wszystkie złe emocje.
Nałożyłem na dłoń szampon i wtarłem we włosy .
Płyn po zejściu się z wodą wydał cudowny zapach .
Rozpoznałem w nim mleczko pszczele i delikatny zapach orchidei .
Na mojej głowie powstała gęsta i obfita piana , która zaczęła spływać po moim ciele .
Wmasowałem są w poszczególne części ciała : uda , ramiona , barki , tors i brzuch .
Za każdym dotykiem mojej dłoni przez moje ciało przechodziły lekkie dreszcze .
Uwielbiałem to uczucie .
Byłem wprost wniebowzięty , marzyłem o tym aby ta chwila nie miała końca .
Stałem pod prysznicem ponad dwadzieścia minut , i powoli zacząłem się nudzić.
Zakręciłem wodę , otuliłem się miękkim ręcznikiem , który zwisał na haku przy wannie .
Powoli zszedłem po schodkach .
Dość silnymi ruchami suszyłem swoje ciało , gdy otarłem z mojego ciała ostatnią kropelkę zacząłem wycierać włosy .
Nie chciało mi się ich do końca suszyć, więc się ubrałem .
Najpierw bokserki , a później spodnie .
Góra stroju była przemoczona , gdyż była za blisko wanny .
Wywiesiłem ją na suszarce i kierowałem się do wyjścia z pomieszczenia .
Jedyną rzeczą, która mnie ździwiła było to , że drzwi do łazienki były otwarte .
Mimo, że pamiętam jak je zamykałem .
- Dziwne ... - powiedziałem sam do siebie, po czym poszłem do salonu .
Okno było uchylone .
Poczułem jak chłodne powietrze drażni tors .
Wzdrygnąłem się lekko, po czym rozejrzałem się
W salonie nikogo nie było , więc zdezorientowany skierowałem się do sypialni .
Przez uchylone drzwi zauważyłem jak Alex , kompletnie nagi zaczyna ubierać bieliznę .
Stał do mnie tyłem , więc mnie nie widział .
Zmierzyłem go wzrokiem od głowy aż do stóp.
Można powiedzieć, że jego ciało było rzeźbą .
Miał on idealne proporcje . Delikatną , jakby porcelanową skórę , i mięśnie które wydawały się być wykonane ze stali.
Gdy patrzyłem tak na niego, to przez moje ciało przeszła seria ciepłych dreszczy .
Nie wiedziałem co się ze mną dzieje .
Jasnowłosy powoli naciągał spodnie . Aby nie zostać przyłapany na podglądaniu bezszelestnie przeszedłem się do salonu.
Po kilku sekundach wróciłem do sypialni , Alex był już ubrany .
Wkroczyłem do pokoju . Wampir obrócił się i z odległości przelotnie popatrzył mi w oczy .
Zrobiło mi się chłodno więc narzuciłem na siebie koszulę .
- Było by dobrze gdybyś się przespał - rzekł ponuro Aleksander .
- Nie , nie jestem zmęczony . W sumie możemy już zacząć mój "trening" . - powiedziałem .
- Dobrze , tylko potem nie mów, że masz dość . - zaśmiał się .
- Jak to będzie wyglądało ? - zapytałem .
- Już tłumaczę . Będziesz musiał po prostu czytać mi w myślach . Kluczem do tego jest skupienie . Po pierwsze musisz chcieć . Po drugie , postaraj wyobrazić sobie to , jakbyś był połączony ze mną wstęgą . Gdy uda ci się odczytać choć jedną moją myśl będzie już z górki . - odpowiedział ponuro.
- A więc zaczynajmy . - szepnąłem .
Alex dał podał mi kielich napełniony krwią , którą od razu wypiłem .
Chwilę po tym mężczyzna usiadł naprzeciw mnie , spojrzałem mu w oczy , po czym zamknąłem swoje .
Starałem się o niczym nie myśleć , skupiłem się jak najbardziej mogłem .
W głowie pojawił mi się obraz mnie i Aleksandra , byliśmy obwiązani czerwoną wstęgą .
Moja postać stała się nie ważna . Powoli jasnowłosy zbliżał się do mnie , a za nim szedłem ja .
Gdy szarooki stał naprzeciw mnie twarzą w twarz .
Zatapiałem się w barwie jego oczu , aż nagle obraz się zmienił i zobaczyłem pewną scenę .
Tę którą w Whiteriver pokazała mi Elisabeth . Ujrzałem ją gdy wysysa życie z rudej kobiety .
Oprócz samej sceny doszły do tego emocje Alexa .
Smutek , ogromne poczucie winy , i wielki zawód .
Niespodziewane wszystko znikło .
- Za pierwszym razem ... Niezwykłe ... - szepnął Aleksander .
- Niezwykłe ? To było niesamowite ! - wykrzyczałem .
- Tak , ciesz się dalej . Ale jak ktoś będzie ci próbował mącić w głowie i odczytywać twoje myśli to nie przybiegaj do mnie z płaczem . - warknął długowłosy.
- No dobra , już dobra . Przepraszam , proszę mów dalej. - powiedziałem .
- Dobrze , zatem teraz wytłumaczę ci jak zablokować swój umysł . Aby to zrobić musisz po prostu być pewny siebie , i wiedzieć że ci się uda . - mrukął cicho .
- Zaczynaj .
Alex popatrzył na mnie chłodno , był to znak .
Zaczął wnikać do mojego umysłu . Czułem lekkie mrowienie w okolicach skroni .
Wiedziałem jakie wspomnienia przeszukuje .
Zaglądał tam , gdzie brutalnie pobity leżałem w szpitalu , patrzył na to jak grupowo byłem linczowany .
Lecz gdy kierował się do wspomnień o mojej matce , postanowiłem się bronić.
Skupiłem się mocno , chcąc go powstrzymać . Lecz poddałem się .
Nigdy nie miałem pewności siebie . Dopiero jako wampir zacząłem jej nabierać , lecz jak na razie było to za mało .
- Nie idzie ci ... Skup się . - powiedział Aleksander.
Znów zaglądał w moje myśli , potrafiłem to wyczuć , lecz byłem bezsilny .
Nie mogłem tego znieść .
W pewnej chwili przestał .
- Masz dość ... - mruknął zawiedziony .
- Nie , jeszcze raz ... - sapnąłem .
Gdy zaatakował niespodziewanie usłyszałem głos Lisy .
- Li , kochany . Uda ci się . Jesteś bardzo silną osobą . Mało kto doświadczył tyle co ty , ale to wszystko cię tylko umocniło . Uwierz w siebie , bo ja w ciebie wierzę . Kocham cię , moje dziecko .
Po tych słowach coś się we mnie obudziło . Jakby promień słońca oświetlił dawne , ciemne i bolesne chwile .
Słowa mojej stwórczyni niezwykle mi pomogły .
Teraz , gdy Alex natarczywie usiłował się dowiedzieć o śmierci mojej matki , zacząłem walczyć .
Nie chciałem by traktował mnie jak małą beksę i ofiarę .
W mojej głowie powstał obraz , byłem tam ja i Aleksander , dzielił nas gruby mur .
- Uda mi się , wiem to . - powiedziałem sobie w myślach .
Nagle mrowienie ustało , a szare oczy Al'a były teraz nieco szerzej otwarte . Było w nich widać lekkie zdziwienie jak i przerażenie .
- Bardzo dobrze ... Idź odpocząć , musisz być zmęczony . - mruknął .
- Tak , to prawda , było to dość ... Wyczerpujące .
Po tych słowach opadłem na łóżko , przymknąłem oczy .
Nauka czytania w myślach nie trwała długo , mimo to byłem bardzo zmordowany .
Nie spodziewałem się takich efektów .
To było straszne , nie miałem siły nawet się ruszyć .
Ale cóż , potrafiłem już czytać w myślach , opłaci mi się to .
Usłyszałem obok siebie chlupot cieczy .
Spojrzałem w bok i zauważyłem torebeczkę krwi .
Z trudem odwróciłem się do Alexa i rzuciłem mu przelotny uśmiech .
Jak zawsze odkręciłem nakrętkę od rurki i włożyłem ją do ust .
Tym razem natrafiłem na A- .
Była to mniej słodka krew niż inne , które dotychczas piłem .
Ale w smaku była idealna , nie była zbyt gęsta .
Z każdym jej łykiem przybierałem w sile .
Czułem jak moje ciało napełnia energia .
- Liam , nie spałem już od kilku dni . Nie potrzebuję snu , ale dobrze on mi zrobi . Położę się na jakiś czas .
- Dobrze , śpij dobrze .
Jasnowłosy zamknął oczy , minęła chwila gdy zapadł w głęboki sen .
Przez chwilę się w niego wpatrywałem .
Do głowy wpadła mi jedna myśl .
Myślałem aby wypróbować moją nową zdolność .
Ciekawiło mnie to co Aleksander skrywa w głowie .
Skupiłem się i wpłynąłem do jego umysłu .
Pierwszy obraz jaki zauważyłem przedstawiał Al'a całującego czerwonowłosego mężczyznę .
Był on dość podobny do mnie .
Byli oni bardzo zakochani w sobie , nie mogli się od siebie oderwać .
Następne wspomnienie ukazywało to jak Alex z Luciem spacerują po Mediolanie .
Były to dość przyjemnie wspomnienia .
Usłyszałem jak jasnowłosy mruczy coś przez sen i przestałem oglądać jego wspomnienia .
Wypowiadał co jakiś czas "Uratuj ją" .
Wzruszyło mnie to lekko jak tęskni za siostrą .
Siedziałem tak wpatrując się w niego przez około godzinę .
W pewnej chwili Alex zaczął się wiercić i krzyczeć .
Wypowiedział moje imię i wybudził się .
Błyskawiczne wstał na nogi , i lekko wystraszony obejrzał się dookoła siebie .
- Czy coś się stało ? - zapytałem trochę ździwiony .
- Nie , nic , to tylko koszmar . - powiedział cicho .
- Wystraszyłeś mnie . - szepnąłem .
- Wybacz ... - rzekł .
- Powiesz mi co ci się śniło ? Krzyczałeś przez sen ... - rzuciłem .
- Ty i ja byliśmy w jakimś podejrzanym miejscu . Był tam także Vlad , pochłaniał życie Lisy . Nieznajoma mi czarownica unieruchomiła mnie , nie mogłem nic zrobić ... - usiadł na łóżko i ogarnął włosy z czoła .
- Nie przejmuj się , to tylko zły sen . - starałem się go pocieszyć .
- Wiem przecież . - powiedział chłodno .
- Tęsknisz za nią ... Rozumiem ... - popatrzyłem mu w oczy .
- A jak myślisz ?! Nigdy się tak nie roździeliliśmy ! - wrzasnął .
- Przepraszam ... - wydukałem
- Muszę się napić . - szepnął po czym wstał z łóżka .
Ruszyłem za nim do salonu .
Usiadłem tam na białej sofie i obserwowałem Alexa .
Podszedł on do barku i wyciągnął z niego dużą butlę mocnej whisky .
Z kuchni przyniósł dwie szklanki i położył je na stoliku .
Usiadł obok mnie i napełnił je trunkiem .
- Ja nie chcę pić . - powiedziałem .
- Chociaż jedną kolejkę . Nie wypada mi pić samemu . - prychnął .
- No dobra . - jęknąłem po czym uniosłem szklankę do ust .
W tym samym czasie wypiliśmy płyn .
Był on bardzo dobry , gdyż silnie suszył . Po kukurydzianym posmaku rozpoznałem w nim Burbon .
Aleksander szybko wypił swoją porcję i znów nam polał .
- Nie musisz już pić , jak nie chcesz . - uśmiechnął się zdradliwie .
- Wypiję , ostatni raz . - zaśmiałem się .
Znów wypiliśmy .
Kolejna porcja coraz bardziej wysuszała moje gardło . Po chwili poczułem jak alkohol daje mi się we znaki .
Moje oczy płatały mi figle , i widziałem już nie tak ostro jak zwykle .
Gdy Alex miał mi polewać powiedziałem :
- Dzięki , już nie piję . Ale będę tu z tobą .
- Okey .
Jasnowłosy od tego czasu nalewał już tylko sobie .
Pił bez zastanowienia . Szklanka po szklance .
Po chwili ukończył butelkę .
Poszedł , już chwiejnym krokiem po następną .
Otworzył ją i znów zaczął pić .
Po piętnastu minutach opróżnij także tę butelkę .
Gdy popatrzyłem na niego w ogóle nie przypominał tego Alexa .
Miał on lekko zmierzwione włosy , dość rozszerzone źrenice i zarumienione policzki .
Gdy mówił coś do mnie w większości przypadków nie mogłem nic z tego zrozumieć .
- Zabierz mnie do s..... - wybełkotał .
- Słucham ? Gdzie mam cię zabrać ? - zapytałem z ironią .
- Syp ... Spać ... Do sypialni. - szepnął .
Pomogłem mu wstać , miałem nadzieję że sam pójdzie .
Lecz nie było to takie łatwe .
Od razu się wywrócił , poślizgnął się na rozlanej whisky .
Pokręciłem głową i wziąłem go na ręce .
Dzięki mojemu wampiryzmowi był dla mnie lekki jak piórko .
Przeszedłem z nim przez kuchnię i wkroczyłem do "naszego pokoju" .
Położyłem go delikatnie na łóżku .
Myśląc że będzie spał kierowałem się do salonu .
Lecz poczułem jak coś ciągnie mnie za koszulę do tyłu .
Wiedziałem że to on .
Mocno przyciągnął mnie do siebie .
Leżałem teraz na nim , nie wiedziałem co się dzieje .
Jego oddech był przesiąknięty alkoholem
Al kompletnie pijany skierował swoją twarz do mojej , po czym namiętnie wbił się w moje usta .
Objął mnie w pasie , tak abym nie mógł się wydostać .
Całował mnie intensywnie . Jego język wirował , badał moje podniebienie , delikatnie zahaczał o mój język .
Z początku chciałem się wyrwać , ale wiedziałem że to nic nie da .
Nie mogłem nawet oderwać się od jego ust .
Nigdy nie całowałem się z mężczyzną , nigdy czegoś takiego nie czułem .
Jasnowłosy delikatnie rozpinał moją koszulę .
Po kilku sekundach szarooki ściągnął ze mnie górę i w końcu zostawił moje usta .
Teraz całował mnie po karku , a dłonią przejeżdżał po moim torsie .
Było to przyjemnie uczucie , które z każdą sekundą coraz bardziej mnie rozpalało .
Mężczyzna lekko lizał mnie po karku .
W pewnej chwili poczułem małe ukłucie w okolicach szyi .
Alex przez moment pił moją krew , w tym był niesamowicie delikatny .
Nie zdawał już sobie sprawy z tego co robi , był kompletnie pijany .
Oprócz pragnienia krwi czułem silne pożądanie seksualne , które teraz zaspokajało się .
Język Alexa zatrzymał się przy moich sutkach .
Okrążał je czasami przygryzając .
Dawało mi to wielką przyjemność .
Niespodziewanie włożył mi dłoń pomiędzy bieliznę . Bez ogródek chwycił moją męskość i zaczął na nią lekko naciskać .
W tej chwili ani ja , ani on nie myśleliśmy trzeźwo .
Tym razem ja zacząłem całować mężczyznę po karku , robiłem to po to aby zagłuszyć jęki , które wydostawały się z moich ust .
Aleksander rozpiął mi spodnie razem z bielizną zsunął do kolan .
Zarumieniłem się .
Chwilę popatrzył się na mojego penisa , po czym włożył go do ust .
Czułem jak silne, ciepłe dreszcze przebiegają po moim ciele .
Ssał on delikatnie czubek mojej męskości , co jakiś czas pieścił dłonią moje jądra .
Z każdą chwilą robiło mi się coraz cieplej .
Władała mną rządza , nie mogłem już tego powstrzymać
Speszyłem się . Jeszcze nigdy nie byłem taki bezwładny .
Poczułem że za chwilę dojdę .
Po kilku chwilach doszedłem jasnowłosemu prosto w usta .
Alex , jakby ze smakiem połknął moje nasienie .
Teraz on zaczął się rozbierać .
Szybko ściągnął spodnie i bielizę .
Wstał z łóżka , z trudem podszedł do ściany i przyciągnął mnie do siebie .
Chciał , bym zrobił dla niego to samo co chwilę temu zrobił dla mnie .
Nie wiedziałem co mam robić .
Ukląkłem na kolanach .
Pokaźnego rozmiaru penis Alexa był na wprost od mojej twarzy .
Zdezorientowany wziąłem go do ust .
Delikatnie zacząłem poruszać głową w górę i w dół .
Było to dziwne uczucie .
Co jakiś czas przejeżdżałem językiem po czubku męskości Alexa .
Mężczyzna złapał mnie za głowę , i pociągał ją w swoją stronę i odpychał ją .
Jego penis wchodził mi do gardła .
Po kilku chwilach Aleksander doszedł mi także do ust .
Jego nasienie miało słonawy posmak , wręcz niedobry .
Ale jednak je połknąłem .
W tej chwili zdałem sobie sprawę z tego , co się stało .
Naszło mnie poczucie winy .
Odepchnąłem Al'a na łóżko
Odsunąłem się niego i błyskawicznie wybiegłem do łazienki .
- Jak mogłem do tego dopuścić ! - powiedziałem sam do siebie , po czym oblałem swoją twarz zimną wodą .
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)