sobota, 9 marca 2013

Rozdział 8 .

Witajcie !

Od razu chciałbym was przeprosić za to ,że rozdział pojawił się tak późno .

Niestety moje wena była bardzo kapryśna . Wybaczcie jeszcze raz ...

Postaram się szybciej pisać . :)

Dziękuję za cierpliwość i zapraszam do czytania . ( co do przeprosin , to przepraszam za urwanie w takim momencie ... )

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ciepłe i suche powietrze owiewały moje włosy , a morski wiatr delikatnie schładzał moje ciało .

Pomyślałem sobie że w innych okolicznościach mógłbym tutaj odpocząć .

Egipt wydawał się być świetnym krajem .

- Nawet o tym nie myśl . Pamiętaj po co tu jesteśmy . - warknął do mnie Al .

- Grrr , znowu siedzisz mi w myślach ? Zaczyna mnie to denerwować ! - burknąłem zdenerwowany .

- Ha ? Ukrywasz coś przede mną ? Nie wiem o czymś ? - zdradziecko popatrzył mi w oczy .

- Nie , nic z tych rzeczy . - zaśmiałem się zakłopotany .

- No dobra , dam ci spokój . Mamy coś do zrobienia .

- Tak , wiem . Ale mam do ciebie małą prośbę , nie wnikaj do mojego umysłu . To nie jest fajne . - żachnąłem się .

- Postaram się ... - zaśmiał się jasnowłosy.

- Do rzeczy . El Shanawi znajduje się na pustynnym obszarze zaraz za Luxorem , niedaleko grobowców faraonów . To całe miasto przypomina raczej pustynną wioskę ... - przymknąłem oczy

- Ale forteca władczyni tego obszaru jest ogromna , aby mieszkać w tym całym mieście trzeba mieć kupę forsy . Do każdego domu dochodzi czysta woda . Spotykają się tam handlarze z całej Afryki . - dokończył Alex .

- Do Luxoru mamy ponad trzysta kilometrów . - złapałem się za głowę .

- Jeśli się sprężymy będziemy tam za półtora godziny . - zaśmiał się wampir .

- W drogę ... - mruknąłem .

Moją walizkę z ciuchami przymocowałem do swoich pleców sznurem , a Aleksander zrobił to samo .

Gotowy skinął do mnie głową na znak i popędził wzdłuż szerokiej asfaltowej drogi .

Momentalnie ruszyłem za nim . Chwilę mi to zajęło gdyż on był dosyć szybki .

Gdy byłem już kilka kroków za nim przypomniała mi się chwila gdy tak pędziliśmy do Londynu .

Doskonale pamiętam to jak Alex niósł mnie na rękach , a ja cały czas wpatrywałem się w niego .

Przez misję którą wyznaczyła nam Lisa zbliżyłem się nieco do Aleksandra .

Wiedziałem że mogę mu ufać .

Przez ułamek sekundy jasnowłosy odwrócił głowę w moją stronę , a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech .

Speszyłem się . Znowu musiał czytać mi w myślach .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Luxor był już niedaleko . Okolica była wyludniona , jedynymi istotami tutaj był zwierzęta .

Wśród nich poznałem kilka skorpionów , dało się także zauważyć ślady węża .

W pewnym momencie droga się urwała i musieliśmy biec po piasku . Przed nami stało małe wzgórze .

U jego podnóża napiąłem mięśnie nóg aby je przeskoczyć , momentalnie wybiłem się w powietrze i wylądowałem na jego szczycie .

W oddali widoczne już była Dolina Królów i Luksor . Było już późno , jednak miasto było oświetlone .

Alex wziął wdech i zsunął się piaskowym wzgórzem w dół . Śledząc jego ruchy zrobiłem dokładnie to samo .

Przemieszczaliśmy się poza miastem , a przed nami rozchodził się Nil .

Tafla wody delikatnie błyszczała w blasku księżyca . Woda chwilami była niespokojna , gdyż krokodyle pływały z jednej strony rzeki na drugą .

Byłem w stanie ujrzeć ich oczy . Gady groźnie na mnie spoglądały , a ich pionowe źrenice przeszywały mnie na wylot .

W pewnym względzie były podobne do moich gdy się żywiłem , teraz byłem w stanie zrozumieć strach ofiar wampirów .

Miasto pozostało daleko w tyle , a niedaleko przed nami stał wielki mur .

Był on wysoki , a przy jego rogach stały wieżyczki . Cały ten obiekt był wykonany z piaskowca ,  i człowiek miałby problemy z odnalezieniem go pośród pustyni .

Gdy zbliżaliśmy się do bram El Shanawi poczułem mroczną aurę .

Wszystko zawirowało , usłyszałem jak Alex wykrzykuje moje imię . Poczułem lekki ból w klatce piersiowej , zostałem odepchnięty .

Opadłem z wielką siłą na piach pozostawiając za sobą wielką dziurę w piachu .

Dopiero teraz przejrzałem na oczy . Przede mną stał znajomy mi jasnowłosy , był on w pozie szykującego się do ataku drapieżcy .

Ujrzałem także dwóch mężczyzn stojących naprzeciw niemu . Z pewnością byli oni wampirami , lecz ich skóra była inna . Była ciemna .

Obaj napastnicy wyglądali identyczne . Ich oczy były tak samo czerwone , byli tej samej postury . Mieli kruczoczarne długie włosy zaplecione w cienki warkocz .

Stroje tych postaci składały się z czarnej , krótkiej kamizelki wykonanej z jedwabiu , odziani byli też w czerwone pumpy .

Byli atletycznie zbudowani . Pobiegli w stronę Alexa . Przeraziłem się , jeden z nich miał przy sobie włócznię , zaś drugi dwa ostrza .

Starali się oni atakować , lecz Alex wykonywał uniki . Wszystko działo się tak szybko .

Mężczyzna z ostrzami był zwinniejszy niż Aleksander . Zbliżył się do niego , chwycił za koszulę i uderzył nim o grunt .

Napastnik wskoczył na niego i przystawił mu noże do szyi , nad głową Alexa stał drugi mężczyzna a w ręku trzymał włócznię .

Nie mogłem znieść tego widoku , momentalnie krzyknąłem .

- Horusie , chyba o kimś zapomnieliśmy . -zaśmiał się napastnik z nożami .

- Amon , przecież wiem . Już się nim zajmę . - odezwał się drugi po czym ruszył w moją stronę .

Zbliżał się on powoli , wprost rozkoszował się moim przerażeniem . Na jego twarzy widniał perfidny uśmiech .

Był już przy mnie , a ja ze strachu nie mogłem się ruszyć . Chciałem się ruszyć , ale kończyny odmawiały mi posłuszeństwa .

W ułamku sekundy spojrzenie mężczyzny zmieniło się . Z morderczego w pełne żądzy , coś tu było nie tak .

Wbił swoją włócznię tuż przy mojej głowie , co wprawiło mnie w histerię .

- Amonie , wiesz co ? On jest całkiem śliczny . - powiedział dobitnie i kucnął przy mnie .

- Jeśli chcesz , możesz się nim zabawić , ale tylko przez chwilę . Pamiętaj że mamy złożyć raport naszej pani . - powiedział chłodno wampir z ostrzami .

- Już ja się nim zabawię . -  lewą dłonią złapał mnie za szyję a prawą położył na mojej klatce piersiowej .

Błyskawicznie i głośno porwał moją koszulkę na strzępy . Zachichotał i kciukiem przejechał po moim brzuchu .

Przystawił swoje usta do mojego torsu , przejechał językiem po moim sutku .

Potwór , inaczej nie mogłem go nazwać . Wszystko to było obleśne , okropne . Bałem się co będzie dalej .

- Nie ... - wydusiłem z siebie .

- Co nie ? - zapytał z pogardą .

- Proszę ... - szepnąłem .

- Nic nie słyszę , mów głośniej . - zaśmiał się po czym chwycił za moją klamrę paska od spodni .

- Nie ! Przestań ! - krzyknąłem .

Nagle usłyszałem krzyk , i odgłos łamanych kości . To Alex w końcu poradził sobie z Amonem , połamał mu kończyny i skręcił kark .

Błyskawicznie przybiegł do mnie i chwycił mężczyznę za głowę i podniósł do góry .

- Jak śmiałeś go tknąć ! - warknął jasnowłosy .

- Ja ... Ja nie chciałem .  - wydukał .

- Tak , wiem . Wiem co chciałeś zrobić . Teraz będziesz cierpiał . - zasyczał Aleksander .

Jasnowłosy był w tej chwili inną osobą , nie był tym , którego znałem . Dziwna , mroczna aura krążyła wokół niego .

Przypominał teraz bezwzględnego zabójcę . Mogłem nawet przewidzieć co ma zamiar zrobić .

Wniknąłem do jego umysłu :

- Najpierw cię pomęczę , a potem wyrwę ci wszystkie kończyny . Zrobię to wyjątkowo brutalnie ... To co zrobiłeś było nie dopuszczalne . - tak Alex powtarzał sobie w myślach .

Powoli Al zaczął przystępować do czynów . Wbił palce w brzuch Horusa i zaczął nimi poruszać . Ciemnowłosy wydał z siebie okrzyk bólu .

Alex tylko się uśmiechnął . W pewnym momencie wsadził w brzuch mężczyzny całą dłoń i przebił go na wylot .

Ofiara jasnowłosego wyła w agonii . Byłem przekonany że będzie mi sprawiał przyjemność widok jak on cierpi , lecz tak nie było . Za to co chciał mi zrobić ... Bezproblemowo mógł on już nie żyć .

Jednakże mała cząstka mnie nie pozwalała na to , by Horus tak cierpiał . W głębi duszy nikomu bym tego nie  życzył .

Chwilę po tym ciemnoskóry został pozbawiony przedramienia . Aleksander wydawał się pławić ze szczęścia tym widokiem .

Przyprawiło mnie to o mdłości , nie mogłem już na to patrzeć .

- Alex ! Przestań , daj mu już spokój ! - krzyknąłem błagalnie .

- Nie wtrącaj się ! warknął na mnie i zaczął dalej maltretować mężczyznę .

Chwycił Egipcjanina za plecy i wbił w nie swoje pazury , tak aby wrzeszczał z bólu . Nie chciałem aby tak się stało .

W pewnym momencie Alex wyrwał ofierze drugą rękę . Ten widok był nie do zniesienia .

Szybko wstałem na nogi i podbiegłem do Aleksandra . Od tyłu złapałem go za biodra i wtuliłem go w siebie .

- Proszę ... Już dosyć , przestać . - szepnąłem błagalnie .

- Odejdź ! - odepchnął mnie z całej siły .

- Co powiedziała by Lisa . Ona nie pozwoliła by na to aby ktokolwiek tak cierpiał . - powiedziałem mu telepatycznie .

- Ona nie ma z tym nic wspólnego . - krzyknął Aleksander , który raz po raz przebijał ciało Horusa .

- Jeśli on ma zginąć ... To błagam cię załatw to szybko ... - przybiegłem do poranionego Egipcjanina , usiadłem przy nim i ułożyłem jego głowę na mych kolanach .

- Co ty robisz ?! - krzyknął Alex .

- Pozwól mi to zrobić . - szepnąłem przez łzy .

- Rób co chcesz ! - warknął jasnowłosy , po czym się oddalił .

- Dziękuję ... - dobiegł do mnie cichy głos Horusa .

- Przepraszam cię za niego . - moje łzy spływały na jego twarz .

- Ja ... To ja ... Powinienem przepraszać . - mruknął .

- Jednak nie dajesz mi wyboru ... Nie chcę cię zabijać , ale jeżeli tego nie zrobię ... To on ...  - wytarłem łzy z mojego policzka .

- Rozumiem ... Proszę ... Zrób to ... - uśmiechnął się lekko , a jego twarz chociaż zmaltretowana wydawała się szczęśliwa .

To prawda , nie chciałem tego robić . Ale Horus i tak już cierpiał .

Powoli uniosłem dłoń , chwyciłem za długą włócznię Egipcjanina i skierowałem ku jego sercu .

Gdy już miałem wymierzyć ostatni cios zawahałem się na moment .

Znów ciemnowłosy się uśmiechnął , a mimo tego bardzo cierpiał . Musiałem powstrzymać jego cierpienie .

Teraz to zrobiłem , mocno i zdecydowanie przebiłem jego klatkę piersiową .

Po zabiciu Horusa momentalnie napadło mnie ogromne poczucie winy .

Wcale nie musiało do tego dojść , Alex mógł go zauroczyć .

- Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem . ?! - pomyślałem .

W tym momencie "wyłączyłem" swoje uczucia .

Jasnowłosy zdecydował że zwłoki braci wrzucimy do Nilu .

Podniosłem ciało jednego z nich i pobiegłem w stronę rzeki . Kątem oka spojrzałem na nieżyjącego Horusa .Wyglądał jakby spał .

Rana od przebicia się zasklepiła , gdyż w swoim krwiobiegu nadal miał świeżą krew.

Ciemne kosmyki opadały na jego stężałą twarz . Zdawał się być taki łagodny . W jednym momencie coś zwróciło moją uwagę .

Wampir oznakowany na karku . Był to czarny kieł księżyca , w którego w środku znajdował się mały krzyż .

Zawołałem Alexa . On niósł Amona .

- Tatuaż ... On ma na szyi dziwny tatuaż . - podniosłem lekko głos .

- Tak , ma tatuaż . Jest znak przynależności . Oznacza to że ci dwaj służą dla kogoś . I ten ktoś to zapewne kuzynka Vladimira . - mruknął nadąsany .

- Ach tak . - powiedziałem wrzucając ciało Amona do Nilu .

Jasnowłosy obrócił się na pięcie i ruszył w stronę miasta , lecz ja przez moment wpatrywałem się w odpływające ciała .

Ciężki byłby to dla mnie widok , gdybym nie wyłączył swoich emocji . Ale było w tym coś pięknego . Oboje płynęli obok siebie , ich dłonie lekko się stykały .

Za nimi woda przybrała mętny , czerwony kolor . To z powodu ran Horusa , Alex aż za bardzo go zmasakrował .

Nie minęła chwila jak za braćmi zaczął czaić się wygłodniały aligator , który błyskawicznie wgryzł się w ciało w jednego z nich .

Mimo że byłem daleko od nich złapałem za kamień i z ogromną siłą rzuciłem w gada . Nie wykonał on już ruchu .

- Szkoda , że tak musiało się to potoczyć . - pomyślałem po czym pobiegłem do Aleksandra .

Zdawał się być wnerwiony , nie . Był on wściekły . Całą drogę się nie odzywał , a ja zrobiłem to samo .

Trochę mnie to zdziwiło , ale nikt już nas nie zaatakował . Bez problemowo wkroczyliśmy do do miasta .

Z wrażenia opadła mi szczęka .

El Shanawi , cała ta wioska wcale jej nie przypominała . Myślałem że będzie bardzo mała , gdyż nie można jej było ujrzeć z pustyni .

Myliłem się , było to naprawdę ogromne miejsce . Na północ od głównej bramy znajdowała się  kamienna droga prowadząca do centrum .

Rozchodziła się także na wschód i zachód . Przy dróżkach stały domy , a każdy był wielki .

Mówiono że na pobyt w tej wiosce mogą pozwolić sobie tylko najbogatsi i rzeczywiście tak było .

Wszystkie rezydencje były wykonane z piaskowca , każdy budynek był więc podobny .

Jednakże można było zauważyć różnice w architekturze . Jedne z domów miały piętra , zaś inne były piętrowe .

Ci bardziej bogatsi posiadali krużganki , wzniesione na kolumnach zdobionych przez ryciny przedstawiające wydarzenia z egipskiej mitologii.

Framugi okien przeważnie wykonywano z żelaza , ale można było ujrzeć tu je ze złota . Często szyby były przyciemniane , co świadczyło o tym że w takim domu może mieszkać wampir .

Alex opowiadał mi że wielu z nas tutaj żyje , lecz nie zdawałem sobie z tego sprawy że aż tylu .

Atmosfera wokół była dosyć dziwna , stale czułem się obserwowany . Było to dziwne uczucie .

Spacerujący stale świdrowali mnie swoim wzrokiem . Były to zapewne zamożne osoby . Zwykle za takimi posłusznie wędrowało kilkoro ludzi , zapewne niewolników .

Podążałem stale za Alexem , skręciliśmy w prawo a potem w lewo . Wkroczyliśmy w ciemną uliczkę i szliśmy naprzód .

W powietrzu unosiła się dziwna atmosfera . Szybko znaleźliśmy się na innej ulicy .

Na ścianie jednego z budynku wisiała tabliczka z napisem "Kali mauta" co w języku hindi oznaczało czarną śmierć .

W tym miejscu nie było prawie że nikogo . Czasami dało się zobaczyć tajemnicze osoby odziane w czarne płaszcze .

Wszystko było tutaj mroczne , gdyż wszystkie budynki były zasłonięte przez coś , co przypominało namiot cyrkowy .

Jasnowłosy zatrzymał się przed jednym budynkiem .

Był to wielki jednopiętrowy dom wzniesiony z czarnej , lśniącej cegły . Okna były wysokie lecz wąskie i strzeliste .

Willa przypominała zamek , zakończono ją ostrymi wieżyczkami .

Przed drzwiami stał jakiś młody mężczyzna odziany w białą koszulę i kobaltowe spodnie .

Miał śniadą karnację , wydawał się wysoki .

Jego morelowe , długie włosy były opuszczone w dół . . A jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie uważnie .

Szybko jednak zwrócił się do Al'a .

- Mój panie , cieszę się w końcu wróciłeś . Nie było cię z pięćdziesiąt lat ! . - powiedział błękitnooki

- Witaj Ozyrysie . Dobrze cię znów widzieć . - mruknął Aleksander .

- Miałem nadzieję że pan kiedyś wróci . - szepnął mężczyzna otwierając drzwi do domu .

- Musiałem odpocząć od tego miejsca . - wszedł do środka .

- Widzę że mamy gościa . - uśmiechnął się Ozyrys .

- Tak , jest to ... Mój towarzysz ... - powiedział dobitnie jasnowłosy po czym wpuścił mnie do środka .

Wnętrze budynku wydawało się być nie z tej epoki . Ściany ozdobiono ciemnozielonymi tapetami , które wydawały się lśnić .

Na podłodze szare deski .Pomieszczenie było praktycznie puste . Jedyne co można było tu ujrzeć  to kilka par drzwi prowadzących do innych pomieszczeń , są tu też schody prowadzące na piętro .

W powietrzy unosił się znajomi mi słodki zapach , i z pewnością była to krew . Nie jadłem od przylotu do Egiptu , mimo że zjawiłem się tu nie dawno naszło mnie wielkie pragnienie .

Delikatna woń lekko mnie rozdrażniła , ale jednak panowałem nad sobą

Ozyrys otworzył nam drzwi do salonu i wprowadził nas do niego . Było to skromne pomieszczenie w wystroju identycznym co przedsionek .

Pokoje były niezwykle symetryczne . Przód i tyły budynku były prostokątne i kwadratowe , zaś w jego rogach były wieże .

W izbie jedynie stała biała sofa , stolik i półki z książkami . Zachęcającym gestem błękitnooki nakazał byśmy usiedli .

Alex powiedział coś po francusku do mężczyzny , a ten zabierając nasze bagaże zniknął .

Przez długą chwilę srebrnowłosy nic nie mówił , lecz z czasem się odezwał :

- Dziś możesz odpocząć , a jutro wznowimy poszukiwanie sztyletu .

- Dobrze .

- Ozyrys za chwilę przygotuje tobie pokój , a jedna z moich służek . Zrobi dla ciebie co zechcesz , ona i jeszcze jeden niewolnik będą na twoje wezwania .

- Ale to jest niepotrzebne ... Mógłbym wszystko robić sam .

- W tym mieście jeżeli nie masz niewolnika jesteś nikim . Uznaj to za mały dodatek do życia .

- Niech ci będzie ...

Wrócił właśnie Ozyrys wraz z piękną kobietą o różowych włosach . Była ubrana w błękitny strój francuskiej pokojówki .

Wpatrywała się w ziemię , starała się unikać ze mną kontaktu wzrokowego .

- To jest Lilia , będzie od teraz tobie służyć . Zabierze cię do swojego pokoju . - powiedział Ozyrys .

- Proszę za mną , mój panie . - szepnęła cicho kobieta po czym pomogła mi wstać .

- Życzę miłej nocy . - uśmiechnął się błękitnooki i zamknął za nami drzwi .

Lilia poprowadziła mnie schodami na piętro . Po pokonaniu schodów skręciliśmy w prawo i weszliśmy do pokoju , który był wnętrzem wieży .

Pomieszczenie miał około osiem metrów średnicy . Ściany tutaj były tutaj w kolorze indygo .

Było jedynie tutaj łóżko z baldachimem , na miękkim materacu rozłożona była jedwabna biała pościel .

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i oprócz łóżka był tu jeszcze mały stolik i dwa krzesła .

Przed łożem stała skrzynia z ubraniami .

Przy stole stał mężczyzna , który także miał mi służyć . Miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu .

Jego czarne włosy sięgające do ramion były związane wysoko w kitkę .

Ten swoimi złocistymi oczyma wpatrywał się we mnie .

Uśmiechnąłem się do niego i opadłem na łóżko .

Podszedł on do mnie i zapytał :

- Czy pan zechciałby napić się krwi ?

- Było by miło .

Z pośpiechem wyszedł z pokoju i szybko wrócił ze szklanym kielichem i torebką krwi .

Przelał zawartość płynu do naczynia i podał mi do rąk .

Wciągnąłem powietrze nosem , a od razu poczułem metaliczny zapach .

Czułem jak moje siły się regenerują . Przytknąłem moje wargi do brzegu kielicha i nabrałem jeden łyk .

Krew była doskonała , zdawała się być inna niż ta którą piłem dotychczas .

Była słodsza i mniej cierpka . Jak aksamit spływała po moim podniebieniu .

Z każdym łykiem sprawiała ,  że chciałem więcej .

- Panie mój , widzę że skończyłeś . Obawiam się jednak , że nie mamy torebkowej krwi . Jutro ją zakupię . - powiedziała nieśmiało Lilia .

- Rozumiem ... - sprawiłem że na mojej twarzy pojawił się grymas .

- A-ale jeśli chcesz , mogę użyczyć tobie swojej , paniczu . - szepnęła dziewczyna i usiadła obok mnie .

- Naprawdę mogłabyś użyczyć mi trochę krwi ? - zapytałem lekko ucieszony .

- Oczywiście , dla pana wszystko . - jej twarz lekko się zarumieniła .

- Dziękuję . - uśmiechnąłem si do niej .

Przybliżyłem twarz do jej szyi , musnąłem ją ustami a ona zadrżała .

- Nie bój się , nie zrobię ci krzywdy . - powiedziałem delikatnie po czym przystąpiłem do działania .

Widać było definitywnie ,jaka jest ona wrażliwa . Chciałem sprawić aby nie musiała aż za bardzo cierpieć .

Tak więc , starając się jak najdelikatniej wgryzłem się w jej szyję .

Jej krew szybko dopłynęła do moich ust . Miała idealny smak , bardzo  pociągający.

Gdy odebrałem około pół litra przestałem i nakazałem jej odejść .

- Lilia była lekko przerażona , będę musiał ją przeprosić . -pomyślałem .

Po jakimś czasie mężczyzna podszedł do mnie .

Jego złote oczy w jakimś stopniu mnie hipnotyzowały . Mogłem się w nich wprost zatopić .

- Zapewne nie jesteś jeszcze w pełni zadowolony . Proszę zrozumieć Lilię , jest ona nowa i nie nauczono ją jak służyć wampirom . - uśmiechnął się .

- Nic nie szkodzi . Wytrzymam . - mruknąłem .

- Ja mogę oddać tobie o wiele więcej krwi , jeżeli tylko chcesz możesz pić ze mnie , paniczu. - powiedział .

Oprócz głodu krwi poczułem także inne pragnienie . Podobne do tego , które zaspokoiło się stopniowo przy stewardesie na lotnisku .

Byłem teraz bardzo podniecony .

Chwyciłem złotookiego za rękę i przyciągnąłem go do siebie  , błyskawicznie rozpiąłem jego koszulę i zrzuciłem ją z niego .

Działałem teraz jak w amoku .

Miał atletycznie zbudowane ciało , każdy mięsień mogłem bezproblemowo policzyć .

Kierując się pragnieniem zacząłem całować jego szyję . Ledwo co ją muskałem .

Językiem zataczałem na jego skórze małe kółeczka , powoli schodziłem coraz niżej .

Zatrzymałem się na wysokości mostka , przejechałem brodą po żebrach mężczyzny .

Szybko wgryzłem się między nie i upiłem kilka łyków jego krwi .

Traciłem kontrolę .

Nie panując nad sobą włożyłem jedną dłoń pod bieliznę złotookiego a on jęknął cicho .

Zsunąłem jego spodnie do kolan , poczułem też jak jego nabrzmiały od podniecenia penis próbuje wydostać się spod bokserek .

Moje usta powoli schodziły w dół . . .