sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 7 .


Gdy wróciliśmy do domu zacząłem pakować swoje rzeczy . Wyciągnąłem torbę podróżną zza łóżka i otworzyłem szafę , po kolei wyciągałem z niej ciuchy. W tym czasie Alex telefonicznie zamawiał nam bilety lotnicze do Egiptu .
Podsłuchując , dowiedziałem się że wylecimy dzisiaj około dwunastej po południu . Gdy Alex się rozłączył byłem już spakowany . Mój bagaż był wypełniony po brzegi .

- A ty ? Nie pakujesz się ? - położyłem się na łóżko .
- Nie . Jestem już gotowy . - mruknął jasnowłosy .
- To dobrze , za niedługo wyruszamy ? - zapytałem .
- Tak , w sumie możemy już się zbierać . - wychodząc z pokoju powiedział przelotnie .

Chwyciłem za rączkę mojego bagażu i ruszyłem za mężczyzną . Tak jak on zostawiłem torby w przedpokoju .
Nareszcie , w końcu nadeszła ta chwila - pomyślałem .
Chciałem ujrzeć Lisę , za którą tak tęskniłem . Lecz także chciałem zostać tutaj , w Londynie .
Pragnąłem jeszcze trochę posmakować życia na poziomie . Ale mimo to kocham także White River , do którego chciałbym wrócić .
Z czasem zacząłbym tęsknić za niezwykłą posiadłością wśród drzew , pięknych łąk ociekających zielenią .
Ale cóż , taki jestem .
Do opuszczenia tego luksusowego miejsca dzieliły mnie sekundy .

- Czy na pewno wam się nie przydam ? - zapytała Katherine kusząco .
- Kath , rozmawialiśmy już o tym ... - jęknął podenerwowany Alex .
- Być może będzie to niebezpieczna misja ... Nie chcemy cię narażać ... - szepnąłem ciemnowłosej do ucha .
- Wiem o tym , ale ... - mruknęła kobieta .
- Nie ma żadnego ale . - warknął szarooki .
- No dobrze ... - prychnęła Kath .
- Będę do ciebie dzwonić . - powiedział Alex .
- Kathy , musimy iść . - musnąłem palcem jej policzek .
- Będziemy w stałym kontakcie . - powiedział dobitnie jasnowłosy .

Po tych słowach wampirzyca objęła nas pojedynczo .
Starała się nie okazywać uczuć , jednakże czułem że będzie ona samotna i smutna .
Żal mi było ją opuszczać , lecz w tej chwili liczyła się dla mnie Elisabeth . Chciałem ją jak najszybciej spotkać .
Pocałowałem kobietę w policzek i odsunąłem się od niej .
Po chwili opuściliśmy mieszkanie . Poprzez próg pomachałem do niej ręką .

- Trzymam za was kciuki ! - powiedziała mi telepatycznie Kathy .

Tak oto się rozstaliśmy .
Na dole czekała na nas taksówka , która miała nas zawieść prosto na lotnisko .
Była ona tradycyjni żółta .
Wraz z Aleksandrem wsiedliśmy do wozu i natychmiast ruszyliśmy .
Przez czas jazdy stale zaglądałem za okno , można by powiedzieć że żegnałem się z miastem .
W pewnej chwili wielkie miasto zniknęło za drzewami .
Wpatrywałem się melancholijnie w zieleń tutejszych traw .
Jechaliśmy około dziesięć minut . W pojeździe panowała niemal grobowa cisza . Słyszałem tylko tłumiony oddech taksówkarza przez dźwięk silnika .
Aleksander nie odezwał się chociaż przez sekundę .
W pewnej chwili poczułem że się zatrzymujemy . Al , nakazał mi wyjść z wozu .
Poprzez okno wręczył taksówkarzowi sto funtów i odsunął się od auta .
Przed moimi oczyma stał ogromy budynek . Lotnisko był dość nowoczesne . Przednie ściany budynku były wykonane z luster.
Była tutaj masa ludzi . Gdy ich wszystkich ujrzałem to lekko spanikowałem , myśląc że się nie opanuję , lecz to uczucie zwątpienia szybko odeszło .
Ruszyłem wraz z Alexem do wnętrza budynku .
Wkroczyliśmy przez obrotowe drzwi do wielkiej białej sali , w której były kasy i stoiska przy których dokonywało się odprawy bagażu .
Wnętrze tej części lotniska było podzielone na dwie części . W jednej z nich były kasy i centrum informacji , a w drugiej było masę punktów gastronomicznych .
Była tam także kupa małych sklepików z kartkami i artykułami spożywczymi .
Stanęliśmy przy stoisku , nad którym widniał napis " Hurgada - Egipt " .
Sympatycznie wyglądająca blondynka , sprawdziła nasze bilety i zważyła nasze bagaże .
Po wrzuceniu naszych walizek na taśmy zostaliśmy skierowani do dalszej odprawy .
Musieliśmy przejść przez bramki kontrolne , co zawsze mnie irytowało .
Zwykle musiałem być przeszukiwany , gdyż najmniejszy metal wykrywano .
Jednak dziś obeszło się bez tego . Po obejściu ich sprawdzono nasze paszporty i udaliśmy się do strefy bezcłowej .
Znajdowała się w wielkim prostokątnym pomieszczeniu którego przednia ściana była ze szkła , przez nią było widać pasy startowe i wielkie samoloty .
Ludzie spacerowali niecierpliwie czekając na przyloty i przyjazd bagażów .
Jednak było tu coś nie tak , wyczuwałem jakąś dziwną i mroczną aurę .
Zdawało mi się że wśród tych ludzi czai się zło .

- Gdzie ona jest ?! - burknął Alex .
- Hm ? Kogo masz na myśli ? - zapytałem .
- Miała nas odebrać stewardesa ... - mężczyzna przegryzł usta .
- Czy to konieczne ? - podrapałem się po głowie .
- Tak , bardzo . Chciałbym się pożywić się jeszcze przed odlotem , nie wiem jak ty . - rzucił mi chłodne spojrzenie .
- W sumie , to nie jest taki zły pomysł . - zaśmiałem się .

Zaraz po moich słowach pojawiła się kobieta . Była ubrana w ołówkową granatową spódnicę i miała pod jej kolor marynarkę .
Na jej szyi zawiązana była krwiście czerwona apaszka . Charakterystyczna czapeczka tkwiła na jej kasztanowych spiętych w kok włosach .
Alex był dziwnie rozpalony .
Podszedł do niej i szepnął jej coś do ucha . Po chwili kobieta złapała go pod ramię .
Jasnowłosy skinął mi głową i ruszył wraz z dziewczyną w stronę łazienki dla personelu .
Ruszyłem za nimi . Powoli ominęliśmy wszystkie sklepy . Zatrzymaliśmy się pod drzwiami , nad którymi wisiała tabliczka podpisana " Łazienka dla personelu " .
Kobieta dyskretnie kluczem otworzyła drzwi , wpuściła nas do środka .
Ta łazienka różniła się od tych dla pasażerów i innych .
Była bardziej schludna , większa i wyglądała estetycznie .
Ściany były wyłożone zielonkawymi płytami , zaś te na podłodze były białe .
Po prawej stronie pomieszczenia stał blat z umywalkami .
Łazienki dla pracowników były zwykle wyposażone w kabiny prysznicowe , aby piloci mogli się odświeżyć po długich i nużących lotach .
Aleksander przycisnął kobietę do ściany , jednak ona nie wydała z siebie żadnego dźwięku .
Mężczyzna kucnął na podłodze i podniósł niesamowicie długą nogę stewardesy w górę .
Zębami ściągnął z niej pończochę i natychmiastowo wbił się w nią .
Kobieta nie była w tej chwili przerażona , nie wydawała z siebie żadnego dźwięku .

- Z pewnością Alex ją zauroczył . - pomyślałem .

Jednym ruchem rozwiązałem czerwoną apaszkę z karku kobiety .
Lecz to co ujrzałem wprawiło mnie w osłupienie . Na jej szyi widoczna była rana po ugryzieniu , która nadal krwawiła . Dotknąłem ją , była dość głęboka .
To z pewnością zrobił wampir . - pomyślałem
Zdębiały poklepałem Alexa po ramieniu , lecz mężczyzna się nie odwrócił i nadal kąsał dziewczynę .
Zrobiłem to ponownie lecz mocniej . W ułamku sekundy wstał i z błędnym spojrzeniem przygwoździł mnie do ściany .
Byłem przerażony . Długowłosy złączył moje nadgarstki i jedną dłonią uniósł je ku górze .
Próbowałem się wyrwać lecz nieskutecznie . Był dla mnie za silny .
Jego usta zbliżały się do mojej tchawicy , aż natarły na nią .
Poczułem jak zęby wampira dotykają mojej skóry .
Wydałem z siebie cichy jęk . Byłem przerażony , a mimo to czułem się dziwnie podniecony .
Momentalnie Alex odsunął się ode mnie i zaczął się śmiać .
Stałem jak zamurowany .

- Ty na prawdę myślałeś że chcę cię zabić ? Nie bądź głupi . - przeniósł ciężar ciała na lewą nogą .
- Tak ! Tak właśnie myślałem ! Jesteś nienormalny ! - warknąłem do niego .
- Hahaha , gdybym cię zabił Lisa by mi nie wybaczyła . - zaśmiał się .
- Wystraszyłeś mnie ... - mruknąłem .
- Taki był mój cel , to była ..... - skierował swoje usta do moich uszu .
- Słucham ? - zesztywniałem .
- To była lekcja . - zamruczał cicho .
- Ach tak ... - podrapałem się po głowie i odsunąłem się od niego .
- Wiedz już , że podczas posiłku mi się nie przeszkadza ... - powiedział chłodno .
- Informuję cię tylko że ta kobieta była dziś gryziona - szepnąłem .
- Co ?! Jak to możliwe ?! - krzyknął .
- Wnioskuję że spóźniła się dlatego , gdyż oddawała krew . - popatrzyłem na stewardesę , która teraz siedziała spokojnie oparta o ścianę .
- Jestem starszym wampirem i chyba bym to wyczuł . - popatrzył na mnie z góry .
- To dziwne , ja wyczuwałem już coś dziwnego gdy wkroczyliśmy do strefy bezcłowej . Z pewnością nie jesteśmy tu jedynymi krwiopijcami . - odgarnąłem włosy z czoła .
- To absurdalne ... - warknął jasnowłosy .
- A jednak twoje zmysły cię zawodzą . - rzekłem

Podszedłem do kobiety i popatrzyłem jej w oczy .

- Nic nie pamiętasz . Pogryzł cię twój pies . Nigdy nas nie spotkałaś . - powiedziałem świdrując ją wzrokiem .
- Nic nie pamiętam ... Pogryzł mnie pies ... Nigdy was nie spotkałam ... - powtórzyła za mną .

Wyszedłem z pomieszczenie pociągając za sobą Alexa .
Byłem zły że nie pożywiłem się , lecz teraz ważne było to , aby jak najszybciej stąd odlecieć .
Ruszyłem w stronę wejść na pas startowy .
Przy każdym wyjściu stały już kolejki , a na początku każdej z nich stała osoba kontrolująca i dwóch ochroniarzy .
Stanęliśmy przy jednej z nich , mężczyzna który wpuszczał do autokaru dostarczającego ludzi do samolotu wołał :

- Pasażerowie lecący do Hurgady tutaj! .

Alex ukazał mu bilety i zostaliśmy wypuszczeni na zewnątrz . Wsiedliśmy do czerwonego wozu i czekaliśmy aż on się wypełni .
Po chwili tak się stało . Momentalnie zostałem przyciśnięty do ściany przez garstkę dzieci z rodzicami .
Takiego tłoku to ja w życiu nie widziałem , ludzie upchnięci byli tu jak w konserwie . Byłem już to tego przyzwyczajony , lecz irytowało mnie to .
Mina Alexa była teraz bezcenna ,widząc ją myślałem że pęknę . Był on zapewne wściekły , nie lubił kontaktów z ludźmi , brał ich za pożywienie .
Napierał na niego dość masywny mężczyzna w garniturze , który nadmiernie się pocił .
Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu i wybuchłem . Aleksander zmierzył mnie morderczym wzrokiem i po chwili się oswobodził , gdyż dotarliśmy na miejsce .
Z wielką ulgą wyskoczyłem na zewnątrz . Większość ludzi skierowało się do tylnego wejścia do samolotu , gdzie stewardesy witały pasażerów .
Za nas czekał pilot , podał nam ręce i wskazał nam wejście do strefy klasy A . Wbiegliśmy po schodkach do Boeinga .
Klasa A była oddzielona od reszty samolotu . Można było tu korzystać z elektroniki i internetu , czego nie wolno innym osobą .
Stewardesy podawały tutaj wyszukane jedzenie i alkohol . Zostaliśmy przydzieleni do drugiego rzędu .
Nasze siedziska były wyposażone w stojaki na wodę , miały także wysuwany stolik . Na fotelach przed nami były powieszone telewizorki .
Pomiędzy fotelami był pokrowiec na gazety . Usiadłem przy oknie , a Alex po mojej lewej stronie .
Nie odzywał się do mnie . Był na mnie zdenerwowany bo powiedziałem mu że zawodzą go wampirze zmysły .
Podeszłą do nas stewardesa w fioletowym uniformie . Jej białe włosy opadały jej na barki .
Przyjaźnie spojrzała na mnie swymi fiołkowymi oczyma i zapytała :

- Napili by się państwo czegoś ? Mamy wódkę , whisky , wino . A może coś bezalkoholowego ?
- Tak , z chęcią bym się napił coli . - odpowiedziałem .
- A pan na co się skusi ? - zapytała sympatycznie Alexa .
- Wino , napiłbym się wina . - powiedział chłodno
- Proszę bardzo . - uśmiechnęła się podając nam napoje .
- Dziękujemy . - zwróciłem się ciepło do kobiety .
- Ależ proszę bardzo . Jeśli będę potrzebna to proszę kliknąć na dzwonek przy ścianie . - popatrzyła na nas chwilę i odeszła .

Pilot poinformował że lot zaraz się zacznie . Zapoznał wszystkich pasażerów o systemie bezpieczeństwa i innych bzdetach .
Tyle razy w życiu latałem , że całą tą procedurę znałem w sześciu językach .
Kątem oka spojrzałem na Al'a , który nalewał sobie wina .

- Za chwilę zamierzam zasnąć . Obudzisz mnie w Egipcie . - powiedział rozkazująco .
- Dobrze , tak zrobię . - szepnąłem .

Od tamtej chwili się nie odzywał .
Samolot zaczął jechać wzdłuż pasu startowego . Dojechał do jego końca i zawrócił .
Zaczął nabierać prędkości . Jechał bardzo szybko . Powietrze świszczało , wznieśliśmy się w niebo .
Było to cudowne uczucie . Jak na razie wzbijaliśmy się w górę .
Po uzyskaniu dziesięciu kilometrów wysokości samolot się ustabilizował . Trwało to chwilę .
Oznajmiono że można odpiąć pasy . Gdy to nastąpiło zauważyłem że Alex już śpi .
Wyglądał dość niewinnie , a w ręce kurczowo trzymał butelkę wina .
Dobrze że śpi . - pomyślałem .
W innym wypadku odzywałby się do mnie z pogardą , lub szydziłby ze mnie .
Ale mimo tego i tak dążyłem go sympatią . Nie mogłem teraz sobie wyobrazić życia bez niego .
Gdyby byłą tu Kath , to przynajmniej miałbym z kim porozmawiać . Co mam robić jak ten tu śpi ? - powiedziałem sobie w myślach .
Włączyłem telewizorek i zacząłem oglądać film , emitowano teraz jakiś program o zwierzętach .
Miałem ochotę na jakiś film , lecz akurat nic innego nie leciało .
Lepsze to niż nic . Materiał przedstawiał życie dzikich kotów na sawannie . Skończył się po czterdziestu minutach .
Po obejrzeniu byłem dość znudzony . Wychyliłem głowę zza oparcie i spostrzegłem jak mało osób jest w strefie a .
Oprócz mnie i Alexa było tu małżeństwo które spało w pierwszym rzędzie , mężczyzna wyglądający na biznesmena i kobieta , siedząca tuż za mną .
Właśnie jadła danie zaserwowane przez stewardesę , jadła ostrożnie gdyż mieliśmy małe turbulencje .
Gdy kroiła stek nastąpiła jeden dość silny wstrząs i nóż , który trzymała wypadł jej z ręki spadł jej na nogę lekko ją rozcinając .
Wydała z siebie cichy jęk . W powietrzu nagle było wyczuć kuszący zapach krwi .
Prowadzony jej pożądaniem wstałem na nogi i poszedłem do kobiety .
Była dość ładna . Miała śniadą skórę i marchewkowe włosy .

- Ach te turbulencje , to nie dopuszczalne . Kiedyś też mi się to zdarzyło . Czy to coś poważnego ? - zagadałem przysiadając się do niej .
- Nie , to nic . Ale dziękuję za troskę . - powiedziała zarumieniona .
- Proszę pozwolić mi to obejrzeć . Wyglądam dość młodo , ale jestem wykwalifikowanym lekarzem . - skłamałem .
- Nie chciałabym się narzucać , ale to naprawdę niepotrzebne . - szepnęła cicho .
- Takie rany są zdradliwe , może się wydawać że to coś małego , a tu nagle się pani wykrwawić . Proszę zważyć na to , że mogła pani trafić w tętnicę udową . - wpatrywałem się w jej nogę .
- No dobrze , przekonał mnie pan . - podwinęła lekko swoją spódnicę ukazując ranę .
- W swojej torbie mam opatrunek , wrócę za sekundę . - powiedziałem idąc do mojego siedziska tylko po to , aby upewnić się że nikt nie widział całego zajścia .

Wróciłem do kobiety i kucnąłem przed nią . Popatrzyłem jej w oczy i powiedziałem :

- Nie wydasz z siebie żadnego słowa , nie będziesz się ruszać .

W tej chwili kobieta spojrzała na mnie przerażona . Chwyciłem za jej nogę i uniosłem ją lekko .
Zbliżyłem swoje usta do jej nogi . Wystawiłem język i podnosząc spódnicę kobiety do góry polizałem jej zewnętrzną stronę uda .
Dziewczyna zarumieniła się . Językiem natrafiłem na ranę , posmakowałem jej krwi . Była ona słodka .
Powoli zacząłem ssać krew wydobywającą się z jej ciała . Prowadzony pożądaniem poprowadziłem dłoń do majtek kobiety i delikatnie ocierałem palcem o jej wargi sromowe poprzez bieliznę .
Byłem niezwykle podniecony . W pewnej chwili włożyłem dłoń w jej majtki .
Robiąc to drażniłem się sam ze sobą , nie mogłem się powstrzymać i w końcu wbiłem kły w jej nogę .
Krew napływała już w większych ilościach . Po wypiciu około półtorej litra zaprzestałem , nie mogłem jej zabić .
Odsunąłem się od niej i poszedłem do stewardesy gazę i plaster , wydała mi wszystko bez żadnego zapytania . Wróciłem do "rannej" .
Opatrzyłem jej nogę i zakleiłem jej ranę .
Popatrzyłem jej znów w oczy . Była przerażona .

- Jesteś wolna . Nic nie pamiętasz , zraniłaś się dziś rano przy śniadaniu . - powiedziałem do niej poprawiając jej spódnicę .

Oblizałem krew ze swoich ust i wróciłem do siebie .
Przez resztę lotu patrzyłem przez okno . Niecierpliwie czekałem na to aby ujrzeć morze .
Zobaczyłem je pod koniec lotu , gdy byliśmy nad Hurgadą .
Lądowaliśmy . Samolot się obniżał , ciśnienie momentalnie się zmieniało .
Obraz się przybliżał , w oddali widać było lądowisko .
Oznajmiono że lądujemy .
Obudziłem Alexa , który miał pretensje o to że właśnie to zrobiłem .
Sam kazał mi to zrobić , głupek - pomyślałem .
Zniżaliśmy się coraz bardziej , aż w końcu samolot zetknął się z gruntem .
Usłyszałem donośne oklaski dochodzące z drugiej części samolotu .
Stewardesa wyprowadziła nas na zewnątrz .
Była godzina osiemnasta a już było ciemno . Zderzenie temperatur było oszałamiające .
To było tak , jakby ktoś oblał mnie ciepłą wodą .
Wprowadzono nas na tutejsze lotnisko . Gdy wkroczyliśmy do budynku znów dostałem szoku termicznego .
Klimatyzacja działała i to dość mocno .
Gdy ja z Aleksandrem szliśmy odebrać nasze bagaże to czułem na sobie spojrzenia ludzi .
Poczułem się obserwowany . Stanąłem przed taśmą wiozącą walizki , o dziwo nasze torby były pierwsze .
Zabraliśmy je i jak najszybciej opuściliśmy budynek lotniska .
Pasażerowie z Londynu powsiadali do autobusów i pojechali do hoteli , a my zostaliśmy sami pośród ciemnej nocy .


- Liso , już niedługo . Wytrzymaj jeszcze trochę , uratujemy cię . - powiedziałem w myślach chcąc aby ona to usłyszała .